***Oczami Justina***
Byłem potwornie wkurzony. Nie potrafiłem nawet opisać tego słowami, ale gdybym miał to zobrazować, moja krew stała się czarna przez to, że jedyną emocją, buzującą we mnie, był gniew. Czysty gniew.
-Jesteś idiotką, Jazzy. - warknąłem, zaciskając dłonie na kierownicy tak mocno, że na moment straciłem w nich czucie. Wiedziałem jednak, że powinienem wyżyć się na przedmiotach martwych, aby przypadkiem nie zrobić krzywdy Jazzy, a byłem do tego zdolny w tym momencie.
-Miło mi to słyszeć. - zakpiła, przewracając oczami i zakładając ręce na piersi. Nigdy nie zachowywała się tak bezczelnie w stosunku do mnie i nie wiedziałem, dlaczego jej postawa tak gwałtownie się zmieniła.
-Kim jesteś i co zrobiłaś z moją małą, kochana córeczką, bo na pewno nią nie jesteś. Ona nie zachowuje sie w ten sposób. Nie zachowuje się, jak kompletna kretynka! - krzyknąłem, uderzając rękoma o kierownicę.
-Zajebiście, ze uważasz mnie za kretynkę! Wielkie dzięki! - ona również podniosła głos. - Jestem twoją córką czy ci sie to podoba, czy nie. Najwidoczniej dorosłam i nie jestem już małym dzieckiem. - i znów powróciła jej bezczelność i arogancja, która denerwowała mnie, jak nic innego.
-Posłuchaj mnie, gówniaro. Masz jedynie piętnaście lat i nie jesteś ani odrobinę dorosła. Nadal jesteś małym, zagubionym dzieciakiem, zapamiętaj to sobie. Więc na przyszłość masz mnie słuchać. Skoro powiedziałem ci, żebyś nie przebywała w takich miejscach, jak tamto, masz nie przebywać. Kiedy mówię ci, żebyś trzymała się z dala od Jasona, masz się, kurwa, trzymać od niego z daleka, zrozumiałaś!?
-Bo co!? Nie zabronisz mi tego! Nie mam pięciu lat, żebyś mógł kontrolować mnie i to, z kim się spotykam!
-Jestem twoim ojcem i mam taki obowiązek! Nie pozwolę ci zmarnować sobie życia z kimś takim, jak Jason! Jeszcze tego brakuje, żeby owinął sobie ciebie dookoła palca, a potem zaciągnął do łóżka i... - nagle przerwał mi jej wymuszony, arogancki chichot. Spojrzałem na dziewczynę kątem oka. - Co cię tak bawi?
-Wiesz, tatusiu... - zaczęła, z jadem w głosie. - Kiedy mówiłam, że nie jestem już małą dziewczynką miałam na myśli dosłownie to. - zatrzepotała rzęsami, a ja musiałem prawdziwie skupić się na drodze, aby nie dać się omamić jej urokowi. - Skąd wiesz, że już tego nie zrobiliśmy?
-O czym ty, kurwa, mówisz. - wcześniej byłem wkurzony? Nie, wcześniej byłem łagodny, jak baranek. Teraz zaczyna się prawdziwe piekło.
-Oh, tatusiu, czyżbyś nie zrozumiał? Skąd wiesz, że ja i Jason nie spędziliśmy wczoraj wspniałej, dzikiej i cholernie namiętnej nocy? - przygryzła dolna wargę, znów ukazując swoją bezczelność, a ja, nie zwracając uwagi na to, że jechałem środkiem ulicy, przez centrum miasta, gwałtownie zatrzymałem się, ponieważ jej słowa zmroziły mnie.
-Co ty powiedziałaś? - wyjąkałem i, ze względu na przekleństwa innych kierowców, ponownie ruszyłem. Coś zakłuło mnie w okolicach serca. I nie pieprzę teraz o swoim zranionym sercu, o swoich uczuciach. Miałem wrażenie, jakbym zaraz miał zejść z tego świata na zawał, a Jazzy jedynie pomagała mi w tym, swoim chichotem.
-Dokładnie to, co usłyszałeś, tatusiu. - zagłębiła się w oparciu fotela, zakładając nogę na nogę. Dopiero teraz zobaczyłem, że szatynka miała na sobie krótką, nawet bardzo krótką, spódniczkę, która mocno opinała się na jej ciele i ledwo zakrywała to, co powinna.
Ona jest nienormalna, że wyglądając tak, jak wygląda, przekroczyła barierę najniebezpieczniejszej części miasta? Wystarczyłaby chwila nieuwagi, a przeleciałby ją jakiś stary oblech, przy murze jednego z budynków. Czy ona naprawdę straciła rozum?
-Zrobiłaś to z nim? - spytałem wprost, czując, że dłużej nie wytrzymam napięcia, panującego między nami. Gdyby Jason znalazł się teraz w moim zasięgu, rozszarpałbym go na maluteńkie kawałeczki.
-Może. - szatynka wzruszyła ramionami, przeczesując palcami włosy. Na jej ustach jednak ciągle widniał kpiący uśmieszek. Wyprowadzała mnie z równowagi coraz bardziej, a do mojego wybuchu brakowało już naprawdę niewiele.
-Pytam się ciebie o coś, kurwa, i masz mi odpowiedzieć wprost na to pytanie! Specjalnie mnie teraz denerwujesz, kłamiąc, czy dałaś mu dupy, jak zwykła... - za późno pomyślałem nad swoimi słowami, lecz złość nie pozwalała mi się kontrolować.
-Jak zwykła, co? Kontynuuj, skoro zacząłeś.
-Jak zwykła dziwka! - nie wytrzymałem i wykrzyczałem jej to prosto w twarz, lecz zaraz żałowałem swoich słów. Jazmyn jednak nie odebrała tego tak, jak się spodziewałem. Wręcz przeciwnie, znów zaczęła się arogancko śmiać, przejeżdżając powoli końcem języka po dolnej wardze. Jej gest rozproszył mnie na moment, dlatego szybko pokręciłem głową.
Nie mogłem reagować w ten sposób.
-Czyżbyś był zazdrosny? - spytała kpiąco, a na jej twarzy malowało się zwycięstwo. - Przyznaj, chciałbyś mnie w swoim łóżku, prawda? Chciałbyś, żebym się z tobą przespała, co?
-Jazzy, kurwa, o czym ty mówisz? - ona żartowała w perfidny sposób, czy miała dar czytania w myślach? Bo jeśli tak, jestem skończony.
-Myślisz, że nie widzę, jakim wzrokiem na mnie patrzysz? Myślisz, że nie pamiętam tego, co powiedziałeś mi po moim występie w twoim klubie? - z każdą chwilą atakowała mnie coraz bardziej, a ja nie potrafiłem się bronić. - Tatuś, którego podnieca własna córka, ciekawe... - na moment przybrała poważny wyraz twarzy, a po chwili znów parsknęła śmiechem.
W tym samym momencie zatrzymałem się na podjeździe przed domem. Mimo że to mi najbardziej zależało na tej rozmowie, ostatecznie to Jazmyn wygrała, a ja chciałem to jak najszybciej przerwać.
-Ale powiem ci jedno, tatusiu. Jason doskonale wie, jak zrobić kobiecie dobrze. - razem z wypowiedzianymi słowami, celowo jęknęła cicho, a następnie wysiadła z samochodu.
To nienormalne, że w takiej sytuacji jej jęk mnie podniecił i pobudził do działania moją wyobraźnię, prawda?
Tak, jak szatynka, wysiadłem szybko z samochodu i pobiegłem za nią. Czułem na sercu ciężar, ale nie wiedziałem, czym on jest spowodowany. Wiedziałem jednak, że moja złość osiągnęła maksymalny poziom, a ja nie byłem już w stanie się kontrolować. W mojej głowie istniała teraz tylko jedna myśl, interpretowana na wiele sposobów.
Prawdopodobnie, Jazzy i Jason uprawiali seks.
Pieprzyli się.
Ten skurwysyn zaliczył moją córkę.
Nie daruję mu tego.
-Poczekaj, gówniaro! - krzyknąłem za nią, ale dogoniłem dziewczynę dopiero w salonie.
-Czego ode mnie chcesz!? Puść mnie w końcu, idioto! Chyba wyjaśniliśmy sobie wszystko! Co, tak bardzo boli cię świadomość, iż twoja kochana córeczka możliwe że pieprzyła się z kilkanaście lat starszym facetem? Czyżby twoja męska duma na tym ucierpiała? - dziewczyna chciała mówić dalej, lecz jej słowa podziałały na mnie, jak płachta na byka. W jednej chwili uniosłem dłoń i po prostu uderzyłem ją w twarz. Nie zrobiłem tego mocno, ponieważ nie chciałem zrobić jej krzywdy. Marzyłem jedynie o tym, by przestała wreszcie pieprzyć.
Dziewczyna przez parę chwil wpatrywała się we mnie, zszokowana, i chciała odepchnąć mnie od siebie, aby pobiec na górę, lecz przeszkodziłem jej w tym.
-Co się stało? Dlaczego tak się zmieniłaś? Owszem, Jason na pewno miał w tym swój udział, ale nigdy nie uwierzę, że to tylko jego wina. Co się dzieje, powiedz mi, a ci pomogę.
-Nie potrzebuję niczyjej pomocy. Sama świetnie sobie radzę. - nie sądziłem, że ta Jazzy, która jeszcze przed chwilą grała najbardziej wredną sukę, teraz będzie zdolna do łez, które ciurkiem wypłynęły z jej oczu.
-Czyli masz jakieś problemy? Powiedz, skarbie, a ci pomogę. - gwałtownie zmieniłem nastawienie do niej. Jej łzy tak na mnie działały. Nie potrafiłem być już wściekły, kiedy tylko patrzyłem w jej smutne oczy. Coś ją gnębiło, ale nie chciała mi nic powiedzieć.
-Po prostu nie wpieprzaj się w moje życie. - warknęła i chciała pobiec na górę, jednak ja musiałem wyjaśnić tę jedną, gnębiącą mnie sprawę.
-Powiedz mi wprost, przespałaś się z nim? - spytałem ostro, zaciskając dłoń na jej ramieniu. Nie mogłem pozwolić jej odejść, dopóki nie będę znał odpowiedzi na to pytanie.
-Nie. - warknęła, a ja momentalnie poczułem ogromną ulgę, rozchodzącą się po całym moim ciele. Ten typ nie dotknął mojej córeczki i to sprawiało, że miałem ochotę uściskać ją i krzyknąć z radości. - Do czasu. - dodała, patrząc mi w oczy, a potem wyrwała swoją rękę i pobiegła do swojego pokoju.
***Oczami Jazzy***
-Nie bój się, Jazzy. Oni nie gryzą. - zaśmiał się Jason, chwytając moją dłoń w swoją, kiedy wyszłam z jego samochodu. - Chyba że będziesz chciała, rzecz jasna, ale pamiętaj, że ja jestem pierwszym chętnym. - poczułam, jak jego dłoń ścisnęła jeden z moich pośladków.
-Jaki ty jesteś niegrzeczny. - pokręciłam głową z udawaną dezaprobatą, a potem zachichotałam. Znów zaczęłam udawać słodką idiotkę. - Ale ja się nie boję. Zapamiętaj to. - to oczywiste, że kłamałam, ale nie mogłam pokazać przed nim swoich prawdziwych emocji.
-To dobrze. Nie ma czego. - owinął ramię wokół mojej talii i razem weszliśmy do dużego budynku, na obrzeżach miasta.
Już od progu ujrzałam mężczyznę, który wczoraj zaproponował mi pracę modelki. Dylan szedł w naszym kierunku, z wielkim uśmiechem na twarzy, więc ja również uśmiechnęłam się do niego.
-Witaj, Jazzy. Cieszę się, że zdecydowałaś się na moją propozycję.
-Ja również się cieszę. - uścisnęłam jego dłoń.
-Skoro jesteś, myślę, że możemy zaczynać od razu. Jest jednak jedna zasada. Jakikolwiek wstyd i skrępowanie zostawiasz poza agencją, rozumiesz? - przyznam szczerze, że przez parę chwil myślałam nad jego słowami. Co miał konkretnie na myśli, mówiąc to? Przecież nie miałam zamiaru robić czegoś bardzo niedozwolonego.
-Dobrze, rozumiem. - potwierdziłam w końcu, pozbywając się jakichkolwiek niepewności. Byłam przecież przekonana, że chcę to robić i nie mogłam się teraz wycofać, bo wyszłabym na tchórza i kompletną idiotkę.
-W takim razie zapraszam za mną, na twoją pierwszą sesję zdjęciową. - mężczyzna ułożył dłoń na moim biodrze i pokierował w stronę schodów, prowadzących na górę.
Ogólnie całe wnętrze budynku było ogromne i bardzo przestrzenne. Ściany były oszklone i wyglądały, jak w wielkim biurowcu. Widać było, że to w pełni profesjonalna agencja.
-Pozwól, że przedstawię ci naszego fotograga. - kiedy Dylan otworzył przede mną jedne z drzwi na pierwszym piętrze i wprowadził do środka, ujrzałam przed sobą trzech mężczyzn w podobnym wieku do Jasona, jednakże tylko jeden z nich podszedł do mnie i wyciągnał przed siebie otwartą dłoń.
-Jestem David. - uśmiechnął się do mnie czarujaco. Cholera, każdy z nich miał tak piękny uśmiech, którym potrafił mnie omamić. Lecz ich nie potrafiły się równać z uśmiechem Justina.
-Jazzy. - odparłam, za poleceniem Dylana wchodząc wgłąb pomieszczenia.
-Jason, zaprowadź ją do garderoby. - ponownie odezwał się Dylan, a wtedy Jason złapał moją dłoń i poprowadził mnie do kolejnych drzwi.
Kiedy przekroczyłam próg, moim oczom ukazało się pomieszczenie, przypominające szafę Hannah Montany, czyli taką, jaką chciała mieć każda, mała dziewczynka. Ubrania, buty i przeróżne dodatki wypełniały spory pokój po same brzegi, natomiast przy przeciwległej ścianie stała mała toaletka, z lustrem i przeróżnymi kosmetykami
Usiadłam na obrotowym krześle przy toaletce i zaczęłam obserwować, jak Jason przegląda przeróżne wieszaki z ubraniami, mrucząc coś pod nosem. W pewnym momencie spojrzał na mnie i dokładnie zmierzył moje ciało wzrokiem, po czym wrócił do przeglądania ubrań. Zachichotałam pod nosem, gdyż wyglądał jak prawdziwy profesjonalista, wykonujący swoją pracę z wielkim zaangażowaniem i pasją.
-Słyszałem. - zaśmiał się, na co ja przewróciłam oczami.
-Po prostu wyglądasz zabawnie, gdy jesteś tak skupiony. - ponownie zachichotałam, wstając z krzesła i podchodząc do niego. - Rozluźnij się. - szepnęłam i ułożyłam dłonie na jego spiętych barkach, zaczynając je delikatnie masować. Może nie powinnam była tego robić, ale w końcu, co stało mi na przeszkodzie? Najnormalniej w świecie chciałam pobawić się nim trochę i pomęczyć go w przyjemny sposób.
Jason odwrócił się przodem do mnie i zaczął masować moje boki pod materiałem bluzki.
-Kusisz mnie, skarbie. Strasznie kusisz. - mruknął, zbliżając swoje wargi do moich, a już chwilę później poczułam, że złączył je w delikatnym pocałunku. Chociaż Jason dobrze całował, pocałunek ten nawet w najmniejszym stopniu nie równał się z emocjami, jakie odczuwałam przez parę chwil, podczas pocałunku z Justinem. Jednak cały czas czułam pewien rodzaj wstydu, od czasu tego zajścia między nami. Istniały we mnie całkowicie sprzeczne uczucia. W jednej chwili miałam ochotę płakać, jak małe dziecko i śmiać się w niebogłosy i sama nie wiedziałam, czego tak naprawdę chcę.
Wtedy drzwi od pomieszczenia otworzyły się. Nie chciałam, aby ktoś zobaczył, że całuję się z Jasonem, dlatego szybko odepchnęłam go od siebie. Niestety, Dylan doskonale to dostrzegł i uśmiechnął się pod nosem.
-Mamy tutaj pracować. Na inne zabawy będziecie mieli czas wieczorem. - chciał brzmieć, jak surowy szef, ale uśmiech na jego ustach uniemożliwiał mu to. Widać, że nie był ani odrobinę zły. - Widzę, że nie jesteś jeszcze przebrana, więc w takim razie, ja wybiorę ci coś na dzisiaj. - wtedy zdjął z wieszaków jedną z bluzek na ramiączka, sięgających do pempka, a także krótkie, poszarpane spodenki. - Przebieraj się, czekamy na ciebie na sali. - puścił do mnie oczko, po czym rzucił w moją stronę rzeczy i zaklaskał kilka razy, pospieszając mnie tym.
Ze względu na to, że mój strój był mocno skąpy, czułam się odrobinę niepewnie, przeglądając się w lustrze w garderobie. Wiedziałam, że muszę wyjść stąd na sesję, ponieważ wszyscy na mnie czekają, dlatego zagryzłam mocno dolną wargę i pchnęłam drzwi, wychodząc do pierwszego z pomieszczeń.
-No, witamy księżniczkę. W końcu zdecydowała się pani wyjść. - zakpił Dylan, jednak z życzliwością i sympatią. To jednak bardzo mi pomagało. Dookoła panowała przyjazna atmosfera, więc nie musiałam obawiać się niczego.
-Chodź, pokażę ci wszystko. - David, fotograf, złapał moją dłoń i poprowadził mnie na lekki podest. - Pozy mają być jak najbardziej naturalne. Chcę, żebyś nie robiła niczego sztucznie, rozumiesz? - wydawało się proste, dlatego skinęłam głową. - Jak na pierwszą sesję, to wszystko. O niczym innym na razie nie musisz pamiętać.
Gdy mężczyzna zszedł z podestu i podszedł do całego sprzętu, zamknęłam na chwilę oczy. Przypomniały mi się słowa Dylana, które wypowiedział do mnie, gdy tylko weszłam do agencji. Sugerował, że mam pozbyć się wstydu i zapomnieć, że taka cecha w ogóle istnieje. Postanowiłam dostosować się do jego, jedynego prawdę mówiąc, polecenia. Ustawiłam się więc dość wyzywająco, wpatrując się w obiektyw aparatu, który mignął jasnym światłem, informującym, że pierwsze zdjęcie zostało właśnie wykonane. Później nie miałam już żadnych oporów. Swobodnie wykonywałam różne pozy, ukazując przy tym swoje największe atuty, a wysokie szpilki jedynie ułatwiały mi zadanie. Choć z początku krępowała mnie obecność tylu mężczyzn w tym pomieszczeniu, teraz jakbym zapomniała o ich istnieniu. Światło reflektorów i innych lamp, oświetlających salę, dodawały mi pewności siebie, stawiając mnie w centrum uwagi. Naprawdę poczułam, że to chcę robić, tym chce się zajmować i temu poświęcić. Poczułam, że jestem w swoim żywiole, gdy pozowałam do zdjęć i przybierałam przeróżne wcielenia.
-Jest idealnie! - krzyknął David, wykonując kolejne kilka ujęć.
-Więc może teraz kilka odważniejszych zdjęć, co ty na to, Jazzy? - Dylan spojrzał na mnie znacząco, a ja nie wiedziałam, co mam odpowiedzieć. W końcu, to normalne, że modelki pozują bardziej wyzywająco, a ja, skoro przyznałam, że chcę potraktować to na poważnie, nie mogłam krępować się swojego ciała.
Dlatego więc złapałam za krańce koszulki i zaczęłam ją powoli sciągać. Nie powoli, ze względu na skrępowanie, tylko powoli, aby zrobić to jak najbardziej seksownie. Odrzuciłam ubranie na podłogę i ponownie zaczęłam pozować, tym razem w szortach i samym staniku. Czy czułam wstyd? Ani odrobinę. Moje nastawienie znacznie się zmieniło. Nastawienie do samej siebie i do otaczającego mnie świata, a teraz, będąc w centrum uwagi i kiedy wzrok wszystkich facetów zwrócony był na mnie, poczułam, że mam nad nimi kontrolę i to jeszcze bardziej poprawiało mi nastrój.
***
-Byłaś zajebista, Jazzy, naprawdę. Aż trudno uwierzyć mi, że nigdy wcześniej nie zajmowałaś się modelingiem na poważnie, a jeśli to prawda, to masz do tego wrodzony talent. - Jason pogładził dłonią moje nagie udo, leżąc obok mnie na łóżku w mojej sypialni.
-Nigdy wcześniej tego nie robiłam. - zachichotałam, obserwując jego rękę, która z każdą chwilą kierowała się coraz wyżej, aż w końcu zaczęła wsuwać się pod moją spódniczkę.
Czy to ten czas? Czy to właśnie ten moment, w którym mam stracić dziewictwo? Czy to jest ten moment, w którym oficjalnie mam przestać być małą dziewczynką, a stać się kobietą? Czy to już teraz?
-Pamiętasz jeszcze, co powiedziałaś w parku? - najwidoczniej Jason uznał, że to właśnie ta chwila.
-Oczywiście. - odparłam. Starałam się, aby w moim głosie dało się słyszeć jedynie pewność siebie, jednak wewnętrznie trzęsłam się cała. Nie chciałam tego zrobić, ale wyszłabym na idiotkę, gdybym wycofała się w takim momencie.
-Uwierz mi, nie będziesz tego żałowała. - wymruczał mi do ucha, a w następnej chwili górował już nade mną, całując moją szyję.
Nie spytał się nawet, czy na pewno tego chce. Nie zrobił nic...
Jak już mówiłam, nie zamierzałam jednak tego przerwać. Chciałam udowodnić i sobie i światu, że jestem odważna i nie spłoszy mnie coś takiego, jak seks. Jednakże, tylko ja w głębi duszy wiedziałam, dlaczego robię to wszystko. Dlaczego zachowuję się w ten sposób, dlaczego mam zamiar przespać się z Jasonem i dlaczego na każdym kroku sprzeciwiam się Justinowi, lecz zostanie to moją głęboko skrywaną tajemnicą, do której nie dopuszczę nikogo.
W międzyczasie, korzystając z momentu, w którym moje myśli przejęły nade mną kontrolę, Jason zsunął się lekko i zaczął całować mój nagi brzuch, jednocześnie unosząc koszulkę. Musiałam pozbyć się jakichkolwiek oporów i zrobić to, do czego oboje zmierzaliśmy. Musiałam również pozbyć się wstydu, który krył się pod maską pewności siebie.
-Masz boskie ciało, malutka. - wyjęczał w moje piersi, całując ich wierzch, gdy tylko pozbył się mojej koszulki. Ja jedynie zamruczałam cicho, lecz jego pocałunki nie sprawiały mi przyjemności i odczuwałam coraz większe wątpliwości.
Nie przerwałam jednak, tylko wsunęłam dłonie pod jego bokserkę i zaczęłam przejeżdżać paznokciami po mięśniach na jego brzuchu. Chociaż ja nie odczuwałam przyjemności, chciałam go podniecić i udawało mi się to, z każdą chwilą coraz bardziej. Mianowicie, spore wybrzuszenie w jego spodniach coraz mocniej wbijało się w moje udo. Postanowiłam wykorzystać to, aby Jason zapamiętał mnie wśród, zapewne wielu dziewczyn, z którymi robił to samo. Nie chciałam być jedną z wielu, szarą i nic nie znaczącą. Skoro, wbrew sobie, zdecydowałam się na taki krok, muszę sprawić, aby pamiętał tę noc do końca życia. Z drugiej strony, nie było to proste zadanie. Byłam zupełnie niedoświadczona i, prawdę mówiąc, najnormalniej w świecie nie wiedziałam, jak mam się w ogóle do tego zabrać.
Postanowiłam działać spontanicznie. Uniosłam lekko kolano i zaczęłam pocierać nim przy jego członku. Widziałam doskonale, że sprawiałam mu tym przyjemność, więc nie przestawałam. Jednocześnie obserwowałam jego minę. Miał przymknęte oczy, a usta lekko rozchylone. Mimowolnie uśmiechnęłam się do samej siebie. Chociaż nie wiedziałam tak naprawdę, co robię, zyskałam pewność, że robię to dobrze.
-Będę pierwszym facetem, który prześpi się z tobą, malutka? - Jason złożył kilka krótkich pocałunków na mojej szyi i, mimo że tym razem poczułam przyjemność, to nadal nie było to, co tak naprawdę chciałam czuć i czego potrzebowałam.
-Tak. - odparłam, wsuwając dłonie pod jego koszulkę, tym razem na plecach. Delikatnie gładziłam jego skórę, aż w końcu, po paru chwilach zabawy, złapałam między palce materiał ubrania i ściągnęłam je przez głowę szatyna.
-Więc postaram się być delikatny, ale niczego nie obiecuję. - wydyszał mi do ucha, ponownie całując moją skórę.
Jedna z jego dłoni zsunęła się wzdłuż mojego ciała, a następnie wsunęła pod kolano. Jason rozszerzył moje nogi i umiejscowił się między nimi, mimo że nadal byliśmy w ubraniach. W tym samym momencie, gdy naparł na mnie, jego przyrodzenie zetknęło się z moim miejscem intymnym. Jęknęłam cicho, jednakże nie przez przyjemność. Jedyne, co poczułam, to pewien rodzaj nowych odczuć, lecz nie mogłam ich nazwać wspaniałymi, bądź przyjemnymi. Były zwyczajne, a ja wiedziałam, dlaczego.
Nie chciałam z nim tego zrobić i byłam zbyt przestraszona, aby przeciwstawić się temu, czego chce on.
Tym razem poczułam jego dłoń pod swoimi plecami i doskonale wiedziałam, do czego zmierzał. Chciał rozpiąć mój stanik i odkryć moje piersi. Jak dotychczas, był to najbardziej stresujący moment, w którym musiałam się przełamać. Jeszcze nikt, poza moim przyjacielem, Austinem, nie widział mnie nago. Jeszcze nikt nie dotykał mnie tam, tak, jak w tym momencie robił to Jason. Miałam jednak nadzieję, że kiedy moje piersi będą zupełnie nagie, pozbędę się również wstydu później, kiedy przyjdzie najważniejszy moment dzisiejszego wieczoru.
Nagle, kiedy smukłe palce Jasona już zahaczyły o zapięcie mojego stanika, drzwi od pokoju otworzyły się. Byłam przekonana, kogo ujrzę w progu i nie pomyliłam się. To Justin, którego szczęka w tym momencie uderzyła o ziemię.
-Co tu się, do cholery, dzieje!? - wrzasnął wściekle, a jego oddech był tak szybki, jakby mężczyzna właśnie ukończył maraton.
-A nie widzisz, Bieber? - Jason na moment zsunął się ze mnie, celowo układając dłoń na przyrodzeniu. - Planowaliśmy z Jazzy dziki seks, lecz niestety nam przerwałeś.
Tata spojrzał na mnie w szoku, a także ze wściekłością i obłędem w oczach. Najgorsze jednak, że dostrzegłam w jego spojrzeniu również ból i smutek, którego nigdy nie widziałam i nie chciałam widzieć.
-Jak ty wszystko potrafisz spieprzyć! - krzyknęłam, szybko zakładając na siebie bluzkę i wybiegając z pokoju. Nakrzyczałam na niego, ponieważ musiałam zachować się tak przed Jasonem. W głębi ducha byłam jednak wdzięczna Justinowi, że to przerwał, a ja nie straciłam cnoty.
W ostatnich momentach kierowało mną jedno uczucie. Jednocześnie kazało się uśmiechać, smucić i sprawiało, że się bałam oraz odczuwałam niepewność. Było to przyczyną moich kłótni z Justinem. Było to przyczyną całej mojej zmiany, którą zaczęłam powoli dostrzegać. I czułam, że powoli zaczynam przegrywać z samą sobą, chociaż tak bardzo zależało mi na wygranej...
~*~
A więc przed nami rozdział 20. Wtedy rozpocznie się to, na co czekacie :)
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
ask.fm/Paulaaa962
Zapraszam Was na nowo rozpoczynające się, wspaniałe opowiadanie ;*
http://gra-w-uczucia-jb.blogspot.com
Ps. Pod ostatnim rozdziałem, wśród komentarzy znalazłam pewne zdanie:
"Niech się pogodzą z tą małą pizdą."
Nie wiem, kim jest osoba, która to napisała, ale chciałam Ci podziękować, bo dzięki Tobie śmiałam się przez pół dnia ;D
super ;)
OdpowiedzUsuńRozdział SUPER serio niesamowity czekam na 20 z cholerną niecierpliwością ;***
OdpowiedzUsuńJezu
OdpowiedzUsuńzajebiste :)))
. -bd dawać kropki pod rozdziałami bo.nie chce mi się pisać kom ,bo każdy twój rozdział mi się baaaaaaaaaaardzo podoba :)
OdpowiedzUsuńskad Ty bierzesz tyle tych pomysłów do rozdziału *.* jeju kocham jak piszesz :* brak mi nawet wyrazów żeby opisać ten rozdział :*
OdpowiedzUsuńDoskonały rozdział, jak zwykle oczywiście. Bieber ostro wkurwiony, Jazzy przegina, a Jason, sama nie wiem jak go ocenić.
OdpowiedzUsuńDzięki Bogu, że Justin wszedł do tego pokoju, bo Jazzy zapewne by tego żałowała. Już się nie mogę doczekać nexta, a jak na razie to weny życzę. :****
I znowu ja. Masz tu komentarz.
OdpowiedzUsuńEj.On ją obraża nie grzeczny dzej. O boże Jazzy. Ej jak może no. i modelka i prawie by się z nim przespała. O dobrze że Jus przyszedł. Na pewno by potem żałowała. I rozdział genialny, niesamowity i nie spodziewałam się czegoś takiego teraz to będzie lew;d Daj kolejny;)
Kurdę Kurdę Kurdę !!!! Nie mogę się doczekać rozdziału 20 ! Kocham . <3
OdpowiedzUsuńAaaaaaaaaaaaaaa.......
OdpowiedzUsuń!!!!!!! Genialny rozdział <3
Boże nie masz pojęcia jak się cieszę, że Justin to przerwał. Prawdę mówiąc Jazzy działa mi niesamowicie na nerwy. Serio! Nie mogę się doczekać następnego ! ;**
OdpowiedzUsuńWow ale emocje. Ciekawe co bedzie w nastepnym.
OdpowiedzUsuńOMG !!! Zajebisty <3 haha Jazzy szaleje ^^ tylko szkoda mi Justina niech zaszaleją razem a Jason niech patrzy czy płacze :D
OdpowiedzUsuńcudowny *.*
OdpowiedzUsuńjuż nie umiem się doczekac tego 20 uuuuu :*
Serio Jazzy mnie nieźle wkurwiła. Zachowuje się jak dziecko a oczekuje dorosłego traktowania. Gdybym była Justinem to miałaby przesrane. No i Jason ,sama nie wiem co mam myśleć ,oprócz tego że pojebany zbok ,to jeszcze chuj. Mam nadzieje że w następnym będzie się działo między Jazzy a Justinem. Pisz !
OdpowiedzUsuńŚwietny. Jazzy zachowuje się ostatnio jak nie ona. Jason ma na nią taki wpływ to widać. Szczerze kiedy Jaz z Jasonem zaczeli się do siebie zbliżać tylko czekałam na to aż Justin wejdzie do pokoju i nie zawiodłam się. Miałam takie przeczucie. Gdyby wtedy nie wszedł i nie przerwał Jazzy pewnie żałowałaby tego. I współczuje Justinowi, a wtedy, gdy napisałaś, że w jego oczach można było też dostrzec ból i smutek czułam jak moje serce łamie się. Jaz musi przeprosić Justina za swoje zachowanie, bo zmieniła się. Nie mogę się doczekać co będzie w następnym rozdziale. Życzę weny. kocham cię xx
OdpowiedzUsuńCoraz bardziej ciekawsze
OdpowiedzUsuńJazzy zachowuje się teraz tak trochę jak... hmm... dziwka... No przynajmniej takie jest moje odczucie. Mam nadzieję, że w następnych będzie już normalna i pogodzi się z Justinem, ponieważ nie podobają mi się ich kłótnie :/ do następnego <3
OdpowiedzUsuńOCZYWIŚCIE GENIALNY JAK ZAWSZE
OdpowiedzUsuńSUPER ! ! ! CZEKAM NA NEXT ! ! ! :-)
OdpowiedzUsuńCzy to normalne ,że nienawidzę bohaterki tego opowiadania ? O.o
OdpowiedzUsuńJazzy mnie wkurwia. A Justina mi strasznie szkoda
OdpowiedzUsuńAle mnie wkurzyła, znowu -.- ale końcówka daje wiele do myślenia :D
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ;**
Jezu, co się z tą Jazzy dzieje? Nie poznaję jej. Oby Justin coś z tym zrobił. Bo może być za późno. Pisz szybko następny :)
OdpowiedzUsuńRanny super rodział
OdpowiedzUsuńSzybko pisz next
Jejkuu kocham !! <3
OdpowiedzUsuńhahahahaha "niech się pogodzi z tą małą pizdą" hahahahah xDD
OdpowiedzUsuń