***Oczami Jazzy***
Gdy otworzyłam drzwi od łazienki, moim oczom ukazało się jej pięknie urządzone wnętrze. Było skromne, lecz właśnie taki styl do mnie przemawiał. Kolorami, przeważającymi w pomieszczeniu, był biel i brąz, idealnie ze sobą kontrastujące.
Powoli rozpięłam każdy z guzików sweterka, który miałam na sobie, i położyłam go na parapecie. Ściągnęłam również krótkie spodenki, odkładając je w to samo miejsce, a kiedy chciałam zdjąć czarną bokserkę, usłyszałam ciche pukanie do drzwi.
-Wejdź. - powiedziałam cicho, wiedząc, że to Justin. Nikt inny nie miałby wstępu do naszego tymczasowego domu, więc nie musiałam obawiać się nikogo obcego.
-Nabrałem strasznej ochoty na wspólny prysznic z moją księżniczką. - mężczyzna podszedł bliżej mnie, nachylił się i złożył pocałunek na moim czole.
Ja natomiast spięłam się wtedy, na dźwięk jego słów. Byłby to ogromny krok w przód, na który nie wiem, czy jestem już gotowa. Oznaczałoby to, że Justin zobaczyłby mnie zupełnie nago. Wstydziłam się i czułam niepewnie. Nie byłam przekonana, czy chciałam dopuścić do takiej sytuacji już dzisiaj.
-Justin, ja się wstydzę. - szepnęłam, przygryzając dolną wargę. Wtedy on objął moje dłonie swoimi, przyłożył do ust i musnął kilka razy.
-Wiesz, że nie musisz, prawda? Nie musisz się mnie wstydzić, kochanie. - mimo że on starał się dodać mi otuchy, ja nadal odczuwałam spore wątpliwości i czułam się po prostu niepewnie. Wiedziałam jednak, że Justinowi byłoby przykro, gdybym wciąż go odtrącała, dlatego postanowiłam znaleźć rozwiązanie, najlepsze dla nas obojga.
-Dobrze, pozwolę ci wziąć ze mną prysznic, ale pod jednym warunkiem. - wtedy odwróciłam się do niego plecami, aby wyjąć z kosmetyczki chustkę. - Zawiążę ci oczy, co ty na to? - wyszczerzyłam do niego wszystkie zęby, a szatyn jęknął cicho, wyraźnie niezadowolony.
-Kotku, nie rób mi tego. Przecież wiesz, jak cholernie chciałbym cię zobaczyć. Pozwól mi w końcu na to. - całując mnie po szyi, sądził, że uda mu się nakłonić mnie do zmiany decyzji. W tej kwestii byłam jednak nieugięta. Nie byłam gotowa, aby Justin oglądał mnie nago, a on musiał to po prostu zrozumieć.
-Nie, Justin. Jeszcze nie. - zatrzymałam jego usta, błądzące po mojej rozgrzanej skórze, gdy zaczęły dawać mi zbyt dużo przyjemności i powoli przekonywały do zmiany decyzji.
-No dobrze. - westchnął, ostatecznie poddając się.
Bez najmniejszego skrępowania zaczął zdejmować z siebie ubrania. Sądziłam, że choć na chwilę zatrzyma tę czynność, gdy przyjdzie czas na bokserki, jednak on tak po prostu zsunął je z siebie, sprawiając, że oddech zatrzymał się w mojej piersi.
Nawet się nie zawahał...
-Jezu... - wyszeptałam, chyba nawet sama nie zdając sobie sprawy z tego, że swoje myśli wypowiedziałam na głos. Nie chciałam, żeby Justin znał moją reakcję, lecz mogę przypuszczać, że wyraz mojej twarzy mówił sam za siebie.
-Zamknij buźkę, skarbie, bo zacznę wyobrażać sobie za dużo. - wymruczał, a to bezczelne, wypowiedziane przez niego, zdanie, sprawiło, że przełknęłam głośno ślinę i z trudem oderwałam wzrok od jego przyrodzenia, przenosząc go z powrotem na jego twarz. Niestety, moje spojrzenie mimowolnie co chwila zsuwało się nieco w dół.
-Wiem, że cię rozpraszam, malutka, ale postaraj się zachować resztki samokontroli, aby nie rzucić się na mnie, jak zwierzę, na swoją ofiarę. - kiedy moje dalsze wysiłki nie dawały prawie żadnego efektu, energicznie potrząsnęłam głową i skupiłam się na tym, co miałam zrobić.
Wzięłam do ręki chustkę, po czym zawiązałam ją wokół oczu Justina. Na koniec upewniłam się, że supeł jest mocny i materiał nie zsunie się podczas prysznica, po czym odeszłam od niego, abym mogła sama się rozebrać.
-Na pewno nic nie widzisz? - jęknęłam, kiedy moja koszulka leżała już na podłodze, a jedna z moich rąk spoczywała na plecach, bawiąc się zapięciem stanika.
-Na pewno, słonko. - zachichotał, chociaż nie wiem, co go tak rozbawiło. Ja byłam cała spięta i dość mocno zdenerwowana, a jego zachowanie, wbrew pozorom, wcale mi nie pomagało.
W końcu jednak odetchnęłam głęboko i zdjęłam z siebie bieliznę. Byłam teraz całkowicie nago, a przede mną stał on. Wystarczyła chwila, aby ściągnął z oczu chustkę i zobaczył mnie. Wystarczyło tak niewiele...
Odwróciłam go przodem do kabiny prysznicowej i lekko popchnęłam w tamtą stronę, jednocześnie chichocząc pod nosem, kiedy Justin miał spory problem z chodzeniem. W końcu jednak oboje znaleźliśmy się pod prysznicem, a ja byłam tak zdenerwowana, jak jeszcze nigdy, przysięgam. Nawet wtedy, kiedy przez własną głupotę chciałam przespać się z Jasonem nie czułam takiego skrępowania, ani innych, bardzo silnych emocji. Serce w mojej klatce piersiowej łomotało tak, jakby chciało się z niej wydostać. Miałam nawet wrażenie, że jego przyspieszone bicie słyszą ludzie, po drugiej stronie Stanów Zdjednoczonych.
Mimo że Justin miał na oczach chustkę, miałam wrażenie, jakby wszystko widział i w tym momencie zachłannie badał mnie wzrokiem. Żeby przerwać tę ciszę, wzięłam do ręki słuchawkę prysznica i włączyłam wodę, oblewając nią nasze ciała. Mój oddech nadal był przyspieszony i czułam, że nie zmieni się to, dopóki nie wyjdę z łazienki, całkowicie ubrana.
Nagle, kiedy na moment odwróciłam się tyłem do Justina, aby nalać na ręce żelu pod prysznic, poczułam na biodrach jego duże dłonie. Przez moment zamarłam i nie potrafiłam się poruszyć, aż w końcu odrobinę rozluźniłam się, gdy zaczął sunąć nimi po moich bokach. Nie zmieniało to jednak faktu, że ta sytuacja zaczęła coraz bardziej mnie krępować. Uwierzcie, chciałam się przemóc, być na tyle odważną, aby zdjąć z jego oczu chustkę i swobodnie pozwolić mu dotykać moje ciało, bez tej całej szopki, lecz nie potrafiłam. Jeszcze nie. Nie miałam w sobie tyle odwagi.
Wtedy mężczyzna podszedł bliżej mnie. Mogłam poczuć jego męskość bardzo blisko siebie. Mój oddech znacznie przyspieszył, chociaż z całej siły starałam się, aby jego bliskość nie wywołała u mnie takiej reakcji. Nie chciałam, aby wiedział, że tak na mnie działa.
-Justin... - wyszeptałam, bo przez moje gardło nie byłby teraz w stanie przelecieć jakikolwiek ghłośniejszy dźwięk.
On jednak nie zareagował i zaczął całować moje nagie ramiona, a jego dłonie sunęły wzdłuż mojej talii, coraz wyżej i wyżej z każdą chwilą. W końcu poczułam jego palce dosłownie milimetry pod moimi piersiami. Zatrzymał się w tym miejscu i delikatnie pogładził skórę, aby oswoić mnie ze swoim dotykiem.
Gdy jednak chciał przesunąć ręce jeszcze wyżej, spanikowałam i odsunęłam się od niego.
-Nie, Justin, nie chcę. To za wcześnie. - wyszeptałam, po czym szybko wyszłam spod prysznica.
Wytarłam się ręcznikiem i ubrałam na siebie bieliznę oraz koszulkę. Dopiero wtedy z powrotem zbliżyłam sie do szatyna, aby odwiązać z jego oczu chustkę. Bedąc ubrana, czułam się już dużo pewniej i odważniej, jednakże nie potrafiłam spojrzeć mu w oczy i sama nie wiedziałam, dlaczego tak jest.
Mężczyzna natomiast cały czas wpatrywał się we mnie. Czułam to, gdy usiadłam na murku w łazience i schowałam twarz w dłoniach.
-Kotku, co się stało? - Justin wyczuł, że coś jest nie tak, ponieważ, ubrany już w czyste bokserki, ukucnął przede mną i pogładził mnie po głowie.
-Przepraszam, Justin. Przepraszam, że cię odepchnęłam - wyszeptałam i nadal nie spojrzałam na niego. To byłoby zbyt trudne.
-Kochanie, nie masz za co mnie przepraszać. Przecież nic się nie stało. Malutka, chyba nie płaczesz... - uniósł lekko moją brodę, aby spojrzeć na moją twarz. Po moich rozgrzanych policzkach spłynęło kilka łez, jednak szybko otarłam je wierzchem dłoni, ponieważ wiedziałam, że sprawiały ból Justinowi, a ja nie chciałam go krzywdzić.
-Potrzebuję po prostu czasu. - westchnęłam, ponownie spuszczając wzrok. - Mógłbyś zostawić mnie na chwilę samą? Chciałabym to wszystko przemyśleć. - delikatnie przyłożyłam dłoń do jego policzka i pogładziłam go kilka razy, a potem złożyłam pocałunek na jego czole.
-Oczywiście. Gdybyś tylko czegoś potrzebowała, wołaj, skarbie. - gdy widziałam, z jaką miłością na mnie patrzył, czułam się niesamowicie, tak, jak jeszcze nigdy. Wiedziałam, jak bardzo zależy mu na mnie i oddałby wszystko, aby tylko przy mnie być. To piękne, jak to jedno, jedyne uczucie, potrafi zmienić człowieka. Mój Justin zupełnie nie przypominał tego, którym był jeszcze tak niedawno.
Gdy mężczyzna wyszedł z łazienki, a ja zostałam w niej całkiem sama, wstałam i podeszłam do lustra. Ujrzałam w nim swoje odbicie, tak szczęśliwe, jak nigdy wcześniej. Jednak czułam, że czegoś mi brakuje. Dopełnienia do idealnej całości, jaką było moje życie. Czułam, że coś zrobiłam źle i muszę to naprawić, aby nie brakowało mi zupełnie niczego.
I wtedy zrozumiałam, co stanowiło brakujący element...
Bałam się. Bałam się tego uczucia. Bałam się wszystkiego, co zrodziło się między nami. Bałam się tego charakterystycznego dotyku Justina, przez co czułam, że nie wszystko jest na swoim idealnym miejscu. Zrozumiałam, że aby pozbyć się strachu muszę zaryzykować, a nie wiecznie odtrącać go od siebie. Muszę zaryzykować, aby przekonać się, że było warto.
Nabrałam w płuca powietrza, a chwilę później wypuściłam je powoli. Poczułam, że dzisiaj nadszedł dzień, w którym zapełnię puste miejsce w idealnej całości. Dzisiaj pokażę Justinowi tak naprawdę, że moje uczucie do niego nie jest chwilowe i przelotne. Udowodnię mu swoją miłość do niego. Udowodnię, że dojrzałam do tego, aby z nim być.
Ze szczerym, delikatnym uśmiechem na ustach, złapałam w dłonie krańce koszulki i ściągnęłam ją przez głowę. Zostałam w samej bieliźnie i tak też miałam zamiar wyjść z łazienki. Przeszło mi nawet przez myśl, czy przypadkiem nie rozebrać się zupełnie do naga i pokazać Justinowi tak, jak stworzył mnie Bóg, lecz szybko zrezygnowałam z tego pomysłu, chichocząc pod nosem.
Jeszcze biedaczek dostałby zawału...
Przygryzając dolną wargę, uchyliłam drzwi od łazienki najciszej, jak potrafiłam, i wyjrzałam zza rogu, aby zobaczyć, gdzie obecnie przebywał szatyn. Ujrzałam go, siedzącego na łóżku i oglądającego program w telewizji. Był skoncentrowany na telewizorze, dlatego ja w tym czasie mogłam wyjść z łazienki i po cichu podejść do pilota. Gdy wzięłam przedmiot w rękę i wyłączyłam twlewizor, głowa Justina od razu odwróciła się w moją stronę. Na samym początku jedynie patrzył prosto na mnie, z lekko rozchylonymi ustami i rozszerzonymi oczami, a po chwili zaczerpnął dość głośno powietrza i usiadł prosto na łóżku.
-Chciałam cię przeprosić, Justin, za tę sytuację w łazience. - zaczęłam słodkim, dziecinnym głosikiem. - Nie chciałam, żeby to tak wyszło. - dodałam, powoli i seksownie wchodząc na łóżko.
-Nic... - zaczął, jednak jego głos był zachrypnięty, dlatego odkaszlnął i powtórzył. - Nic się nie stało, kochanie. - zaśmiałam się cicho, widząc, jak zdenerwowany był. Miałam nawet wrażenie, że denerwował się o wiele bardziej, niż ja. Jego wzrok nie opuszczał mojego ciała, kiedy, na kolanach, przemierzałam odległość na łóżku, dzielącą nas od siebie.
-Ale ja i tak źle się z tym czuję. Nie powinnam była cię tak odtrącać. - zarzucając ręce na jego szyję, usiadłam okrakiem na udach mężczyzny i przusunęłam się blisko niego, aby doprowadzić do tego, że nasze ciała stykały się ze sobą. Dodatkowo, stykały się również nasze miejsca intymne.
Niech rozpocznie się to, co ma się stać...
Przeczesałam palcami jego gęste włosy i złapałam za ich końcówki, odchylając jego głowę lekko w tył, a potem wpiłam się w jego usta z namiętnością i miłością. Mimo tego, że byłam w tych sprawach zupełnie niedoświadczona, chciałam, aby Justin zapamiętał tę noc do końca swojego życia. Starałam się więc robić wszystko jak najlepiej, chociaż nie do końca wiedziałam, co mam robić. Postanowiłam więc działać spontanicznie i dać się ponieść uczuciom.
Nasze usta idealnie wypełniały się i uzupełniały, gdy całowałam go zachłannie, a on z taką samą miłością całował mnie. Teraz nie bałam się już, dlatego chciałam czuć go wszędzie, dosłownie.
-Dotykaj mnie, Justin. - szepnęłam w jego wargi i ponownie musnęłam je kilkukrotnie. Wzięłam również jego dłonie w swoje i ułożyłam na swojej talii. Mężczyzna doskonale wiedział, co ma zrobić dalej. Jego ręce zaczęły błądzić po całym moim ciele, jakby badał je opuszkami palców i chciał dokładnie zapamiętać. Ja w tym czasie szarpałam lekko za jego włosy, a także z każdą chwilą coraz brutalniej rozbijałam swoje wargi o jego. Wsunęłam język do ust szatyna, odszukałam jego i zaczęłam z nim nasz własny, oryginalny i niepowtarzalny taniec. Czułam, że nawet jeśli waliłby się w tym momencie cały świat, ominąłby nas i pozwolił dokończyć naszą wzajemną wymianę uczuć. Czułam również, że z każdą kolejną chwilą kocham go coraz bardziej, mimo iż nie sądziłam, że to w ogóle możliwe. Myślałam, że moja miłość do niego już dawno przekroczyła wszelkie granice.
-Jazzy, poczekaj. - wydyszał, zatrzymując na moment nasze hormony. Uniosłam powieki i spojrzałam na niego, a w moim spojrzeniu kryła się nutka irytacji.
Dlaczego przerywa w momencie, kiedy staję się coraz bardziej nakręcona?
-Masz świadomość, do czego to zmierza? - spojrzał głęboko w moje oczy, powoli uspokajając oddech, mimo iż widziałam, że pokładał ogromne starania w zachowaniu samokontroli.
-Tak, wiem, Justin. I chcę tego, jak niczego innego. - nie wstydziłam się, więc nie spuszczałam wzroku i wypowiedziałam swoje słowa pewnie, bez cienia zawahania w głosie. - Chcę kochać się z tobą, Justin, i poczuć się, jak w niebie. Daj mi to, czego potrzebuję. - przysunęłam się jeszcze bliżej mężczyzny i teraz wyraźnie czułam, na czym siedziałam. Poinformował mnie o tym również jęk Justina.
-Wszystko pięknie, myszko, tylko mam pewien problem. - westchnął, zdecydowanie niezadowolony, więc oderwałam wargi od jego szyi i spojrzałam na niego pytająco. - Nie mam gumek.
-Justin po raz pierwszy nieprzygotowany. - zachichotałam, przejeżdżając opuszkami palców po jego szczęce. Chciałam dodatkowo podrażnić się z nim.
-Nie sądziłem, że jesteś tak odważna i zdecydujesz się na seks już pierwszego dnia. Mogłaś mnie w jakiś sposób uprzedzić. - po raz kolejny złożył serię ciepłych pocałunków na moich nagich ramionach.
-Sama o tym nie wiedziałam, więc nie miałam jak cię uprzedzić. - chociaż praktycznie zatrzymaliśmy swoją małą, miłosną sesję, i tak rwało nas do siebie, dlatego co chwila przerywaliśmy wymianę zdań namiętnym pocałunkiem.
-Ryzykujemy? - tylko czekałam, aby o to zapytał. Oczywistym było, że ani ja, ani tym bardziej on, nie bylibyśmy w stanie przerwać w tym momencie i iść spać, jak gdyby nic takiego nie miało między nami miejsca.
-Zdecydowanie tak. - przytaknęłam, a wtedy Justin jakby dostał skrzydeł.
Ostrożnie, lecz szybko, zsunął mnie ze swoich ud i położył obok na łóżku, a sam zawisnął nade mną, zaczynając łapczywie całować moje usta. Nie byłam mu dłużna nawet w najmniejszym stopniu. Jedną rękę ułożyłam na jego karku, natomiast drugą wplątałam we włosy i przyciagnęłam go bardziej do siebie. Chciałam czuć go przy każdej części swojego ciała, dlatego rozszerzyłam lekko nogi, aby Justin mógł umiejscowić się między nimi.
-Denerwujesz się, kochanie? - wyszeptał mi słodko do ucha, po czym znów przeniósł wargi na mój dekolt i zaczął go ostrożnie muskać.
-Ani odrobinę. - przyznałam, zgodnie z prawdą. - Kocham cię, ufam ci, więc nie mam powodu, aby się bać, czy denerwować.
-To dobrze, natomiast ja pierwszy raz jestem tak zestresowany. - zachichotał, a moje usta opadły w zdziwieniu.
-Nie wierzę. - szepnęłam, obejmując jego twarz dłońmi i nakierowując ją tak, aby spojrzał na mnie. - Przecież ty nigdy się nie stresujesz, a już na pewno nie w takich sytuacjach.
-Denerwuję się, ponieważ nie chcę zrobić ci krzywdy, a jednocześnie chcę, aby ta noc była najpiękniejszą, w całym twoim życiu, aniołku. - znów powróciła jego opiekuńcza strona, którą ja kochałam całą sobą.
-Nie zrobisz mi krzywdy, nie musisz się bać. A noc ta na pewno będzie najpiękniejszą, ponieważ spędzę ją z tobą. - przejechałam delikatnie opuszkami palców po jego rozgrzanym, gładkim policzku, obserwując iskierki szczęścia, tańczące w jego oczkach. - Kocham cię. - tymi słowami zakończyłam naszą rozmowę.
Chciałam przejść wreszcie do rzeczy, ponieważ byłam napalona i potrzebowałam dotyku Justina, aby mnie uspokoił, jednak szatyn cały czas składał pocałunki, razem z krańcem mojej bielizny. Doskonale wiedział, że denerwuje mnie tym i sprawia, że chcę go jeszcze bardziej.
W końcu jednak przeszedł do rzeczy. Wsunął swoją rękę pod moje plecy i chwycił między palce zapięcie od stanika, po czym zwinnym ruchem rozpiął je.
-Na pewno się nie denerwujesz? - zaprzeczyłam ruchem głowy, chociaż w tym momencie oczywiście spięłam mięśnie i przełknęłam głośno ślinę. - W takim razie w żaden sposób nie zareagujesz, kiedy zrobię to, prawda? - nim zdążyłam się zorientować i przeanalizować jego słowa, mężczyzna zsunął z moich ramion stanik i odrzucił go na podłogę. Pisnęłam cicho, tak samo zaskoczona, co po prostu zawstydzona, i przygryzłam dolną wargę. - Czyli jednak nie była pani tak pewna siebie. - ponownie zachichotał, lecz teraz trwało to o wiele krócej, ponieważ już sekundę później nachylił się nad moim biustem i zaczął całować moje piersi.
Z jednej strony najchętniej zakryłabym się teraz czymkolwiek, jednak z drugiej, tej dominującej, chciałam, aby Justin robił więcej niegrzecznych rzeczy z moim ciałem. Nie wiedziałam, czy szatyn czytał w mi w myślach, lecz moje błagania zostały spełnione w tym samym momencie, w którym grzeszne myśli pojawiły sie w mojej głowie. Gdy Justin dotarł na wierzch moich piersi swoimi pocałunkami, zaczął delikatnie pieścić językiem moje sutki. Podczas kiedy jego wargi zajmowały się moją prawą piersią, jego duża dłoń delikatnie ugniatała drugą, dzięki czemu już teraz czułam się, jak w niebie. W tym momencie nie liczyło się dla mnie to, że Justin był moim ojcem, osobą, która dała mi życie. Był moim mężczyzną, z którym chciałam się kochać. Tylko to miało znaczenie.
-Justin... - chociaż bardzo się starałam, nie potrafiłam powstrzymać westchnienia. Było mi tak cholernie dobrze, a uczucie, które odczuwałam w dole brzucha, było mi dotąd nie znane. Wiedziałam jednak, że od razu je pokocham.
Szatyn składał pocałunki niemal w każdym możliwym miejscu na mojej skórze. Gdy przestał pieścić moje piersi, schodził ustami niżej, przez brzuch i podbrzusze, potęgując przyjemność, rozchodzącą się wewnątrz mnie.
W końcu otarł o gumkę majtek i zaczął drażnić się ze mną, z coraz większą częstotliwością całując moje ciało. Wreszcie poczułam, jak delikatnie złapał między zęby materiał bielizny, a wtedy ja zamknęłam oczy i zacisnęłam powieki.
Nie macie pojęcia, jak cholernie skrępowana byłam...
Parę sekund później, gdy moje majtki wylądowały na podłodze, obok stanika, leżałam pod nim całkowicie nago. Chciałam tego, a jednocześnie nie chciałam. Z całych sił starałam się powstrzymać rumieńce, starające się wkroczyć na moje policzki i zakwitnąć. Nie mogłam im na to pozwolić. Nie mogłam pozwolić, aby zdradziły mnie przed Justinem i ukazały moje prawdziwe emocje.
-Jesteś najpiękniejszą dziewczyną na całym świecie, malutka. - przez myśli, kotłujące się w mojej głowie, zupełnie zapomniałam, że przez cały ten czas Justin pożerał mnie wzrokiem i ani razu nawet nie mrugnął.
Aby przerwać kontakt jego wzroku z moim ciałem, objęłam dłońmi jego policzki i kilka razy delikatnie musnęłam usta szatyna. Podziałało, ponieważ mężczyzna przymknął powieki i zagłębił się w pocałunek.
-Przygotuj się, kochanie, na prawdziwą dawkę emocji. - wyszeptał do mojego ucha, lecz ja nie zrozumiałam jego słów. Odkryłam ich znaczenie dopiero wtedy, kiedy Justin zsunął się niżej i zaczął gładzić dłońmi moje uda. Momentalnie moje usta uchyliły się, lecz równie szybko zamknęłam je, siłą silnej woli. Najchętniej uciekłabym stąd, tak strasznie bałam się tego, co ma nadejść. Moje serce biło, jak oszalałe, wprawiając również mój oddech w nierówne tempo.
-Zrelaksuj się i odpręż, słoneczko. Czuję, jak się stresujesz. - jego dłonie gładziły i masowały moją skórę coraz wyżej. W końcu zaczął całować moje uda, a ja wtedy zrozumiałam, że nie mogę krępować się przy nim i bać jego dotyku, skoro lada chwila będziemy uprawiać seks, będący największym zbliżeniem, pomiędzy kobietą, a mężczyzną.
Nagle poczułam jego usta w TYM miejscu. Tak, w TYM miejscu. Gwałtownie wciągnęłam powietrze, a moje dłonie odnalazły drogę do jego włosów i pociągnęły za końcówki. Pozbyłam się niepewności, strachu i skrępowania, gdy poczułam, jak cholernie przyjemne uczucie rodzi się w moim podbrzuszu i zaczyna wypełniać cały organizm.
Po złożeniu kilku pocałunków na mojej kobiecości, poczułam, jak język Justina powoli wsunął się we mnie i sprawił, że nie potrafiłam na niczym się skupić. Byłam zbyt zajęta doznaniami, do jakich mnie doprowadzał. Zaczął językiem badać moje wnętrze i zataczać nim małe kółka, z każdą chwilą coraz szybsze. Nie wiedziałam wręcz, co się dzieje z moim ciałem. Chciałam czuć go bardziej w sobie, dlatego uniosłam lekko biodra, szarpiąc jego włosami. Kiedy Justin pieścił mnie językiem, zapominałam o całym, Bożym świecie. Potrzebowałam spełnienia, do którego mógł doprowadzić mnie jedynie on.
Zassał i przygryzł delikatnie moją łechtaczkę, a wtedy jęknęłam głośno, wypowiadając jego imię. Czułam, jak uśmiecha się, lecz jednocześnie cały czas przenosił mnie do nieba.
Nagle przerwał, a jego głowa wysunęła się spomiędzy moich nóg. Ponownie jęknęłam, dużo głośniej, aby pokazać mu, że jestem ogromnie niezadowolona.
-Jak mogłeś przestać w takim momencie? - wysyczałam, za zamkniętymi oczami, zaciskając w jednej dłoni kołdrę.
Byłam na niego wściekła, lecz szatyn jedynie zaśmiał się dźwięcznie.
-Wiem, co robię, skarbie, i wiem również, jak sprawić, abyś krzyczała moje imię i błagała o więcej.
-Więc zrób to w końcu. - wyjęczałam, nadal bardzo pobudzona.
Sama przejęłam inicjatywę i złapałam za gumkę jego bokserek. Przejeżdżając dłonią po wybrzuszeniu w nich, zaczęłam je powoli zsuwać, aby podrażnić się z nim tak, jak on przez cały czas robi to ze mną. Dodatkowo, zacisnęłam dłoń na jego przyrodzeniu. W ten sposób mściłam się na nim.
Równocześnie sprawiłam, że Justin również nie potrafił już dłużej czekać. Gdy tylko zsunął z nóg bokserki, a jego penis został uwolniony, rozszerzył moje nogi i umiejscowił się pomiędzy nimi.
-Więc jak, kochanie? Jesteś dziewicą, czy nie, bo cały czas mam wątpliwości. - cmoknął czubek mojego nasa i dotknął swoim przyrodzeniem mojego wejścia, przez co moje mięśnie momentalnie spięły się, a po chwili rozluźniły.
-Jestem, Justin. Uwierz mi w końcu. - zachichotałam, powoli uniosłam obie ręce i zarzuciłam je mężczyźnie na szyję. - Poza tym, zaraz sam się o tym przekonasz. - dodałam, wprost w jego usta, i musnęłam je kilka razy.
-W takim razie, to troszeczkę zaboli, ale postaram się zrobić to delikatnie. - szepnął, a następnie wsunął jedną dłoń po moje plecy, aby zbliżyć się do mnie, natomiast drugą lekko uniósł moje biodra.
Właśnie teraz przyszedł moment, w którym oddam Justinowi swoje dziewictwo. Utracę je bezpowrotnie, lecz z człowiekiem, którego kocham ponad wszystko. Wiem, że jest tym właściwym i mogę zaufać mu w pełni.
Ponownie poczułam, jak jego krocze zetknęło się z moją kobiecością, powodując ucisk w żołądku. Z każdą sekundą zaczął zagłębiać się we mnie. Również z każdą chwilą czułam narastający ból, który dotarł do punktu kulminacyjnego, kiedy Justin przebił moją błonę i raz na zawsze sprawił, że przestałam być już małą dziewczynką, a zaczęłam być kobietą.
Wbiłam zęby w dolną wargę, aby nie syknąć z bólu. Justin zauważył to i pogładził mnie opiekuńczo po policzku. Nie poruszał się, pozwolił mi przyzwyczaić się do jego rozmiaru, chociaż wiedziałam, że nie wszedł we mnie do końca. Dopiero gdy moje ciało rozluźniło się, a ból zaczął powoli ustępować, Justin pchnął biodrami i wszedł we mnie całą długością.
Wtedy jęknęłam. Głośno. Naprawdę głośno. Czułam, jak moje serce ponownie przyspiesza, gdy wręcz przytłaczająca przyjemność zalała moje ciało. Poprzednia nie mogła się równac z tą, nawet w najmniejszym stopniu. Nie potrafiłam porównać swoich emocji do czegokolwiek. Były zbyt silne.
-Boże, już teraz wiem, że będę chciała kochać się z tobą każdego dnia. - wyjęczałam, przyciągając go za kark do siebie, gdy podparł się na łokciach po bokach mojaj głowy i zaczął rytmicznie pchać we mnie.
-Będę w niebie, słoneczko. Zresztą, już teraz jestem. - odparł. Pierwszy raz widziałam i słyszałam, aby był tak bardzo podniecony, jak teraz. Jego ciało wręcz drżało, chociaż moje zapewne zachowywało się w ten sam sposób.
Mężczyzna nie odczuwał już żadnych oporów, jednocześnie nie cofał się przed niczym. Gdy pierwszy ból minął, zaczął poruszać rytmicznie i ostro biodrami. Wchodził we mnie całą długością, a potem wychodził, aby po chwili powtórzyć cały proces. Momentami był nawet brutalny, wyraźnie stracił nad sobą kontrolę. Całe szczęście, nie odczuwałam już bólu i mógł pozwolić sobie na to, nie krzywdząc mnie jednocześnie. Justin najprawdopodobniej nie zdawał sobie nawet sprawy z tego, jak mocne pchnięcia wykonuje.
-Justin! - wrzasnęłam, wyginając plecy w łuk. Chwilami miałam wrażenie, że w jakiś sposób rozerwie mnie od środka, przez pobudzenie seksualne, jednakże dzięki temu czułam, jakbym była ponad niebem, bo nawet w niebie nie odczuwałabym takich doznań, jak teraz.
Przeniosłam dłonie na jego plecy i wbiłam paznokcie w jego skórę, gdy Justin z każdym kolejnym, agresywnym pchnięciem, ocierał swoim rozpalonym ciałem o moje, pobudzając każdy zmysł w moim ciele.
-Mocniej... - zaryzykowałam, szepcząc do jego ucha. Skoro szliśmy na całość, nie chciałam żadnych ograniczeń.
Chociaż sądziłam, że jest to po prostu niemożliwe, Justin zaczął poruszać się szybciej i mocniej uderzał o moje ścianki, zaciskające się na jego męskości. Równocześnie wsunął dłoń pod moje kolano i uniósł je na wysokość swoich bioder, abym mogła owinąć go nogami w pasie.
Tak samo, jak Justin nie kontrolował samego siebie, tak ja nie kontrolowałam w tym momencie dźwięków, wydobywających się z moich ust. Piszczałam i krzyczałam. Rozpierała mnie energia, która tylko czekała aby Justin uwolnił ją ze mnie.
Z każdą chwilą czułam, że jestem bliżej momentu, na który oboje czekaliśmy od samego początku. Moje ciało zaczęło drżeć coraz bardziej, a na czole Justina pojawiły się lśniące kropelki potu, które, nie wiedzieć czemu, podniecały mnie jeszcze bardziej.
Z początku sądziłam, że nasz pierwszy seks będzie spokojny i delikatny. Był zupełnym przeciwieństwem, ponieważ główne cechy, pozwalające opisać tę noc to brutalność i agresja, jednak ponad wszystko wyłaniała się miłość, którą mogłam wyczuć w każdym pchnięciu Justina.
-Kocham cię, Jazzy... - wysapał mi do ucha i kilka razy zaklął, a potem rozbił swoje wargi o moje i rozpoczął najbardziej namiętny pocałunek, jaki przeżyłam, w całym swoim życiu.
W tym momencie moje ciało pragnęło jeszcze więcej, ponieważ czułam, że zbliżam się do końca. Przyciągnęłam Justina najbliżej siebie i wypchnęłam biodra lekko w górę. Wtedy on wykonał ostatnie już pchnięcie. Doszliśmy równocześnie, przenosząc się do własnego świata. Wszystkie myśli jakby wyparowały z mojej głowy, gdy orgazm wypełnił moje ciało od stóp, po czubek głowy. Utrzymywaliśmy się w tym wykątkowym stanie przez dobre kilkanaście sekund, aż w końcu mogliśmy głęboko zaczerpnąć powietrza, którego zaczynało nam powoli brakować.
Kiedy wszystkie emocje opadły, Justin również opadł delikatnie na moje ciało i pocałował skórę na mojej szyi.
-Straciłem nad sobą kontrolę, skarbie. Przepraszam. - szepnął z poczuciem winy, chowając twarz w zagłebieniu mojej szyi, jednocześnie wtulając się we mnie, natomiast na moich ustach pojawił się delikatny uśmiech.
-Nie przepraszaj Justin. - odparłam, przeczesując jego włosy z tyłu głowy. - Nie dałeś mi tego, czego potrzebowa. Dałeś mi o wiele, wiele więcej...
~*~
Z góry chciałam zaznaczyć, żebyście nie hejtowali mnie za ten rozdział. Czytając opowiadanie o zakazanej miłości, pomiędzy ojcem, a córką, do przewidzenia było, że dojdzie do tego miedzy nimi.
Ps. Czy tylko ja czuję się tak cholernie niezręcznie? Haha ;D
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
ask.fm/Paulaaa962
TLENU !!! ;D
OdpowiedzUsuńrozdział zajebisty, ale oni do chuja nie mieli gumek a on doszedł w niej!
OdpowiedzUsuńjezu, niech ona nie zajdzie w ciążę, niech weźmie tabletki po stosunku XD
OdpowiedzUsuńco do rozdziału - fruifi3mc34mo3p1cm zajebisty *_*_*_*
Ten rozdział to pieprzona poezja dziewczyno! Wszystko tak idealnie odpisałaś, chociaż czekałam na moment z perspektywy Justina ;) do następnego ♥
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział ! Czekam na next ! :-)
OdpowiedzUsuńMega niezręcznie ups
OdpowiedzUsuńMoje policzki chyba są bordowe! Ostro było! Jestem w ciężkim szoku i nie mogę dojść do siebie. Nie spodziewalam się , że dojdzie do tego tak szybko. Boże jak on ją ostro rozdziewiczył! Aż się dziwię, że ona się z bólu nie popłakała, bo Justin pewnie ma dużego.Jezu...co ja tu w ogóle piszę. Po przeczytaniu tego typu rozdziałów zawsze mam takie zboczone myśli. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału
OdpowiedzUsuń'ostro rozdziewiczyl'
Usuń'bo Justin pewnie ma duzego'HAHAHAHAAHA o bozeXD
Wow. Dzień pełen emocji, a pod koniec dnia rozdział pełen wrażeń. Masakra. Rozdział mi się bardzo podoba, a fabuła opowiadania jest oryginalna co jest takie zajebiste, że z coraz kolejnym rozdziałem mnie zadziwiasz. BoBo Bieber. Czekam na next no i weny życzę.
OdpowiedzUsuń*o*
OdpowiedzUsuńO fuckkk, jakie to jest dobre! O ja, a co jeśli ona będzie w ciąży :o ?
OdpowiedzUsuńCzytając to opowiadanie, zawsze się jakoś dziwnie uśmiecham do monitora hahahaha, serio!
KC SOŁ MACZ <3 !
super ;)
OdpowiedzUsuńja pitole dziewojo jedna podniecilam sie haahahahahaah lol XD
OdpowiedzUsuńŁał :) tylko żebu Jazzy nie zaszła w ciąże. Nie rób jej tego ;D
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i do następnego :)
O kurwa jego mać- chyba mogę tak napisać po tym co przeczytałam. Cały rozdział czytałam z zapartym tchem. Serio! Nie mogę się doczekać następnego!!
OdpowiedzUsuńCholerka ...uff jak goraco :) nie wiem czy bede mogla teraz wyobrazic sobie ja jako jego corke :)
OdpowiedzUsuńJedno słowo: Boski!
OdpowiedzUsuńZajebiste!!! Inaczej tegi nue da sie opisac !! Czekam na nastepny
OdpowiedzUsuńO kurlwa *o*
OdpowiedzUsuńDziwi mnie jedno. Jak oni mogli to zrobić, nie mając żadnych wyrzutów sumienia, do cholery?! Szczerze, czytałąm to z lekkim obrzydzeniem. Tak szczerze, czy ktoś z tutaj obecnych byłby w stanie zrobić to z własnym ojcem? Ja po takim czymś bym się powiesiła. Poważnie. To nie jest hejt, tylko moje zdanie. Sory, to ff głęboko mija się z rzeczywistością.
OdpowiedzUsuńBłagam tylko zeby ona nie była w ciąży błagam naprawdę tego nie chce to wtedy zmieni wszystko :/
OdpowiedzUsuńRozdział genialny. W końcu doczekalam się tego momentu hahaha. Oni są idealni i mam nadzieję że Jazzy nie znajdzie e ciążę matkooo. Pisz szybko następny. Weny xx
OdpowiedzUsuńO kurwa ale to jest dobre !!
OdpowiedzUsuńSory ale to jest cudownie napisany rozdzial :3 haha dobry pieprwszy sex Jazzy :!!
hah bd się czym chwalić :P czekałam na perspektywę Justina ale no niestey nie doczekałam się ale i tak ten rozdział MEGA NAJLEPZY !! :D hah jestem zboczuchem wiem :D i nie ukrywam się z tym ;3
nie mogę się doczekać następnego ;3 Awww <3 Justin :D
Cudowny!!!Czekam na następny
OdpowiedzUsuńNie wiem co powiedzieć zaszokowałaś mnie
OdpowiedzUsuńMASAKRA !!!
OdpowiedzUsuńto jest zajebiste o kurwa ...
MASAKRA !!!
bożę
Kiedy nowy rozdzial? :)
OdpowiedzUsuńFbxjcdtkfsgjf!! *-* Tylko żeby Jazzy nie była w ciąży.. :o
OdpowiedzUsuńZAJEBISTY rozdzial to chyba poprawne okreslenie.Omg mam nadzieje ze Jazzy nie bedzie w ciazy prosze.nie moge sie doczekac nastepnego rozdzialu.zycze weny kochana! ♥
OdpowiedzUsuńomg zrobili to
OdpowiedzUsuńte ff jest wyjątkowe i bardzo mi się podoba
nie mogę się doczekać co będzie dalej
życzę weny i czekam na kolejny
kocham cię xx
NAJLEPSZY ROZDZIAŁ
OdpowiedzUsuńzajebisty <3
OdpowiedzUsuńno tylko żeby w ciążynie nie była....
O KURWA! hahahah zajebisty rozdział ♥ Oby nie zaszła w ciążę :) Uśmiecham się do monitora lol hahahha nie mg się doczekać nowego rozdziału xxxx
OdpowiedzUsuńŚwietny jak każdy oby Jazzy nie była w ciąży :/
OdpowiedzUsuńCudo i nie tylko Ty czujesz się niezręcznie bo ja także :) Oby tylko nie zaszła w ciążę :)
OdpowiedzUsuńNie mogę doczekać się następnego rozdziału! <3
Łooł miazga ! *-* wiecej powiedziec nie umiem <3 ;0
OdpowiedzUsuńJezu dziewczyno Ty naprawdę myślałaś,że ktoś Cię za ten rozdział zhejtuje?????!!!!!!! Ja pierdole to było.....Wow!!!
OdpowiedzUsuńTylko błagam, żeby nie zaszła w ciążę...;/
Ten rozdział omg jesus ttleeenuuuu !! <33333333
OdpowiedzUsuń