poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Rozdział 1...

* Z góry przepraszam Was za tak głupi rozdział. Nie wiem, jak mogłam coś takiego napisać. Mam nadzieję, że nie zniechęcicie się po kednym rozdziale ;)*

***Oczami Jazmyn***

Obudziłam się rano, przez krzyki mojego taty, dochodzące z salonu. Przewróciłam oczami, kładąc sobie poduszkę na twarz. Kiedy jednak głosy nie ucichły, wkurzona wstałam z łóżka, kierując się do drzwi od mojego pokoju. Jestem niemal pewna, że po raz kolejny sprowadził sobie do domu jakąś dziwkę, której wczoraj obiecywał ślub, a dzisiaj chce się jej po prostu pozbyć. To zdarzało się naprawdę często. Cóż, taki już po prostu jest...
-Przestań się tak, kurwa, drzeć! - wrzasnęłam, po czym odwróciłam się na pięcie, chcąc wrócić do swojego pokoju.
-Też cię kocham, mała! - odkrzyknął ze śmiechem.
Mówiłam już, że ten człowiek potrafi cholernie mnie wkurzać? Ma niesamowicie denerwujący charakter, ale jest moim ojcem, moim przyjacielem, któremu mogę powiedzieć wszystko. Moja mama umarła podczas porodu. Miała zaledwie dwanaście lat, kiedy ja się urodziłam. Nawet nie chcę myśleć, co robił z nią mój tata. Możecie sobie wyobrazić dwójkę dwunastolatków, pieprzących się ze sobą? Przecież to jeszcze dzieci...
Trzasnęłam drzwiami od swojego pokoju, z powrotem rzucając się na łóżko i zakopując w kołdrze. Parę chwil później krzyki ucichły, za to usłyszałam głośne kroki na schodach. Mój tata szarpnął drzwiami i wszedł do środka pomieszczenia, w którym aktualnie się znajdowałam.
-Nawet nie udawaj, że śpisz, laska. - mruknął, ściągając ze mnie kołdrę. W ogóle nie przejęłam się tym, że odkrył moje ciało, osłonięte jedynie skąpą, koronkową bielizną oraz luźną bokserką, która w tym momencie podwinęła mi się pod sam biust. - Powiedz mi, słonko, dla kogo ty nosisz takie ciuszki, co? - usiadł obok mnie na łóżku i przejechał palcami po gumce od moich koronkowych majtek.
-Na pewno nie dla ciebie. - warknęłam, odwracając się plecami do niego. Tak, nasze relacje były bardziej jak u rodzeństwa, a mi niesamowicie to odpowiadało.
-Szkoda. - szepnął mi do ucha, za co oberwał w klatkę piersiową. Parsknęłam śmiechem, kręcąc z rozbawieniem głową. Jestem przekonana, że nikt, oprócz mnie, nie ma takiego ojca. - Nawet nie wiem, kiedy zdążyłaś się tak zmienić. Jeszcze niedawno byłaś słodką dziewczynką, ubierającą się na różowo, a teraz... - przerwał nagle, a na jego usta wkradł się łobuzerski uśmiech.
-No dokończ. Chętnie posłucham, kim teraz dla ciebie jestem. - podparłam się na łokciach, unosząc jedną brew, kiedy Justin, czyli mój tata, uśmiechał się głupkowato.
-Chodzi mi o to, że nie jesteś już dzieckiem. - przeczesał palcami swoje włosy.
-Mów dalej... - mruknęłam, mrużąc oczy.
-Gdybyś nie była moją córeczką, nie wahałbym się ani chwili. - oblizał powoli wargi, mierząc wzrokiem moje ciało.
-Spieprzaj stąd, zboczeńcu. - rzuciłam w niego poduszką, z powrotem zakrywając się kołdrą.
-Jeśli nie wstaniesz w ciągu pięciu sekund... - nachylił nad moim uchem, zakładając za nie kosmyk włosów. - Wrzucę twoje półnagie zdjęcia na facebooka. - dokończył, a jego słowa podziałały na mnie, jak kubeł zimnej wody.
Momentalnie zerwałam się z łóżka, podbiegając do szuflady, z której wyjęłam komplet koronkowej bielizny. Z szafy wyciągnęłam szare, dopasowane rurki oraz zwykłą, luźną bokserkę. W biegu weszłam do łazienki, lecz zanim zdążyłam zamknąć za sobą drzwi, doleciał do mnie śmiech taty.
-Oj zamknij się już. - rzuciłam, po czym zamknęłam się w łazience.
Usłyszłam jeszcze, jak wyszedł z pokoju, kiedy ja zdjęłam z siebie ubrania i weszłam pod prysznic. Odkręciłam wodę i opłukałam swoje ciało. Następnie umyłam je żelem pod prysznic. Spłukałam z siebie całą powstałą pianę, po czym otworzyłam drzwi od kabiny prysznicowej i wyszłam z niej na kafelkową podłogę. Wzięłam z szafki ręcznik i owinęłam go wokół swojego ciała, kiedy nagle drzwi od łazienki otworzyły się, ukazując w progu postać mojego taty.
-Matka nie nauczyła cię pukać!? - wrzasnęłam, podchodząc do niego. Jedną ręką trzymałam ręcznik kurczowo przy swoim ciele, natomiast drugą ułożyłam na jego klatce piersiowej, starając się wypchnąć mężczyznę z mojej łazienki.
-Przyszedłem tylko zapytać, czy chcesz naleśniki. - zachichotał, lustrując wzrokiem moje ciało.
-Po co się pytasz!? Przecież ja zawsze chcę naleśniki! - krzyknęłam, wyrzucając ręce w powietrze, z przyzwyczajenia. W ostatniej chwili złapałam ręcznik, który już zsuwał się ze mnie.
-Nie denerwuj się, myszko. Złość piękności szkodzi. - zaćwierkał radośnie, po czym wyszedł szybko z mojej sypialni, abym nie zdążyła rzucić w niego pierwszym, lepszym przedmiotem, który znalazłby się pod ręką.
-Debil! - krzyknęłam za nim, zakładając ręce na piersi.
-Słyszałem! - parsknął śmiechem, zbiegając schodami na parter.
-Miałeś słyszeć! - wydarłam się, wracając do łazienki i zatrzaskując za sobą drzwi.
Ubrałam się we wcześniej przygotowane ubrania, a następnie rozczesałam włosy i roztrzepałam je lekko. Wyszłam z pomieszczenia i poprawiłam pościel na swoim łóżku. Podeszłam do biurka, zsunęłam z niego książki do plecaka, a następnie podniosłam go i, zawieszając sobie na jednym ramieniu, wyszłam z pokoju. Zeszłam po schodach i rzuciłam swój plecak na podłogę, a sama udałam się do kuchni, gdzie siedział mój tata i dwóch jego kumpli, Ryan i Zayn.
-Ej, już ubrana? - zachichotał brunet, ten drugi. - Mieliśmy nadzieję, że my też...
-Nie kończ. - przerwałam mu, uderzając go w wytatuowane ramię. - A do ciebie się już dzisiaj nie odzywam. - warknęłam z rozbawieniem, posyłając tacie groźne spojrzenie.
Wzięłam z blatu talerz z, przygotowymi dla mnie, naleśnikami i udałam się z nimi do salonu. Rozłożyłam się na kanapie, układając nogi na poduszkach. Już miałam włączyć telewizor, kiedy drzwi wejściowe otworzyły się bez jakiejkolwiek zapowiedzi, a do środka weszła reszta kumpli Justina.
-Maluch już wstał! - jeden z nich, Jake, zaklaskał w dłonie, na co inni parsknęli śmiechem.
-Wal się. - przewróciłam z rozbawieniem oczami, odstawiając naleśniki na stolik i zakładając ręce na piersi.
-Chętnie. - wyszczerzył się do mnie, przygryzając dolną wargę. - Ale twój tatuś chyba by się nie zgodził.
-Nie zgodził na co? - w tym momencie z kuchni wyszedł Justin.
-Na to, żebym zabawił się z twoją córeczką. - Jake wsunął ręce do kieszeni.
-Spierdalaj, idioto. - prychnął mój tata, siadając obok mnie na kanapie.
Ułożyłam obie nogi na kolanach taty, biorąc do ręki talerz z naleśnikami. Ukroiłam kawałek, po czym nabiłam na widelec.
-Am. - skierowałam go do ust Justina, więc mężczyzna połknął naleśnika.
-Jeśli dobrze pamiętam, to nie ja jestem niedorzywionym dzieciakiem. - mruknął ze śmiechem. - Jedz, młoda, bo spóźnisz się do szkoły i znowu będę musiał wysłuchiwać pierdolenia dyrektorki.
Czy mówiłam już, jak cholernie kocham swojego tatę? Normlanie uwielbiam go za to, jaki jest. Cóż, czasem zachowuje się, jak niedojrzały gówniaż, ale, prawdę mówiąc, ani trochę mi to nie przeszkadza. Najważniejsze jest to, że zawszę mogę na niego liczyć i jeszcze nigdy mnie nie zawiódł.
Szybko dokończyłam śniadanie, czując, jak tata rysował niewidzialne wzorki na moich nogach, wpatrując się w wyświetlacz swojego telefonu.
-Patrz, co znalazłem. - wyszczerzył się do mnie, odwracając komórkę w moją stronę. Na ekranie widniało zdjęcie sprzed dziesięciu lat, na placu zabaw. Miałam wtedy pięć lat i ubrana byłam w różową sukieneczkę. - Byłaś cholernie słodkim dzieciakiem.
-Nadal jestem słodka. - zatrzepotałam rzęsami, opierając się o oparcie kanapy.
-Tak, zwłaszcza, kiedy masz całą mordkę w nutelli. - zachichotał pod nosem. Momentalnie zerwałam się z kanapy i wbiegłam do łazienki, znajdującej się na parterze. Spojrzałam w lustro, jednak moja twarz była czysta, co oznacza, że ten kretyn, nazywany potocznie moim ojcem, kolejny raz mnie oszukał.
Wściekła wyszłam z łazienki, widząc, siedzących na kanapie, kumpli Justina. Oczywiście mi już nie zostawili miejsca, dlatego musiałam poradzić sobie w inny sposób. Podeszłam do miejsca, na którym wcześniej siedziałam. W tym momencie spoczywał tam tyłek Zayna, więc postanowiłam najzwyczajniej w świecie usiąść mu na kolanach. Jego dłonie niemal natychmiast odnalazły drogę do moich bioder, układając się na nich. Chwyciłam swój telefon, leżący na stole i przejechałam palcem po dotykowym ekranie, sprawdzając godzinę. Kiedy zorientowałam się, że jest 9:50, a lekcje zaczynałam równo o 10:00, musiałam się zbierać.
-Zawieziesz mnie, czy mam zadzwonić po Austina!? - krzyknęłam najgłośniej, jak potrafiłam, przez co Zayn momentalnie zatkał uszy.
-Podwiozę cię! - odparł, również krzykiem, mój tata. Parę chwil później usłyszałam jego kroki na schodach. Kiedy znalazł się na parterze, chwycił mój plecak, leżący na podłodze i udał się do przedpokoju.
-Cześć. - rzuciłam do kumpli mojego taty, a następnie wstałam z kolan bruneta, podążając za Justinem. Założyłam swoje krótkie, różowe trampki oraz jeansową kurtkę i wyszłam z domu, kierując się prosto do samochodu szatyna, stojącego na podjeździe. Otworzym drzwi od czarnego, sportowego BMW i zajęłam swoje miejsce, czekając na tatę. Po chwili położył mój plecak na tylnym siedzeniu, a sam usiadł na fotelu kierowcy i odpalił silnik.
-O której kończysz? - spytał, zmieniając pas i zerkając na mnie kątem oka.
-Umówiłam się po szkole. - odparłam, opierając głowę o zagłówek.
-Z Austinem? - uniósł jedną brew, włączając radio, z którego wypłynęły pierwsze dźwięki jednej z piosenek, jakich słucha mój tata, czyli innymi słowy takich, w których co drugie słowo to przekleństwo.
-Z nim też. - mruknęłam, krzywiąc się przez niesamowicie ambitny tekst piosenki.
-Jesteś dużą dziewczynką i ufam ci. Pamiętaj o tym. - posłał mi ostrzegawcze spojrzenie, a ja, w tej samej chwili, przewróciłam oczami.
-Tak, wiem. - westchnęłam, osuwając się po fotelu. Czasami włączał mu się i stynkt rodzicielski i był przewrażliwiony na punkcie każdego chłopaka, z którym się spotykam.
Ściągnęłam z głowy mojego taty full cap'a i położyłam go sobie na twarz, aby ochronić się przed słońcem. Żeby zabić czas postanowiłam poszperać we wszystkich skrytkach tego samochodu. Często to robiłam i za każdym razem znajdowałam coraz to ciekawsze przedmioty. Otworzyłam więc przedni schowek, pocierając dłonie.
-Co my tu mamy... - zmrużyłam lekko oczy, ciesząc się, jak dziecko na widok lizaka. Pierwszą rzeczą, jaką znalazłam, była butelka wódki, cała pełna. Zachichotałam pod nosem, obracając ją w dłoniach. - Co byś powiedział, gdybym strzeliła sobie kielicha przed szkołą? Tak na dobry początek dnia.
-Mała, strzelić, to mogę cię ja, a od alkocholu trzymaj mi się z daleka. - zaśmiał się cicho, a ja wydęłam dolną wargę i wsunęłam butelkę pod siedzenie.
Następną rzeczą, którą wyciągnęłam ze skrytki, była paczka prezerwatyw. Skrzywiłam się lekko, machając nią tacie przed twarzą.
-Powiedz mi, młody człowieku, co to ma być? - na mojej twarzy widniało udawane oburzenie.
-Wiesz, skarbie. Myślałem, że rozmowę o gumkach mamy już za sobą. Uświadamiałem cię przecież kilka lat temu, ale skoro chcesz tę rozmowę powtórzyć, proszę cię bardzo. - uniósł ręce w geście obronnym, wygodniej siadając na swoim fotelu. - A więc...
-Przestań. - mruknęłam, zakładając mu na głowę czapkę. - Wiem, że bardzo chętnie podzieliłbyś się ze mną swoją wiedzą seksualną, ale ja na prawdę nie mam ochoty tego słuchać. - sapnęłam, wrzucając prezerwatywy z powrotem do schowka. W tym właśnie momencie mój wzrok przykuł czerwony, koronkowy skrawek materiału, znajdujący się wewnątrz skrytki. Zmarszczyłam brwi, pochylając się lekko, aby mieć lepszy widok.
-Tato... - zaczęłam powoli, kręcąc z niedowierzaniem głową. - Zrozumiem na prawdę wszystko, ale dlaczego trzymasz w samochodzie damską bieliznę? - kiedy dotarł do mnie sens tych słów, rozszerzyłam oczy. - Jeśli mi, kurwa powiesz, że pieprzyłeś jakąś laskę na moim siedzeniu, to cię uduszę! - pisnęłam, momentalnie zamykając schowek.
Justin parsknął śmiechem, dociskając pedał gazu.
-Masz szczęście. Na twoim akurat nie. - poklepał mnie po głowie.
-Mam nadzieję. - sapnęłam. - I tak ma zostać.
Parę minut minut później szatyn zatrzymał się pod moją szkołą, na jednym z wolnych miejsc parkingowych. Przed budynkiem, jak każdego dnia przed lekacjami, zgromadzonych było wielu uczniów. W momencie, kiedy mój tata podjechał bliżej, wzrok wielu osób wylądował na nas. Tak, to nie było żadną nowością. Byłam rozpoznawana właśnie przez Justina. Jakby to powiedzieć, mój ojciec pozbwił mnie koleżanek, ponieważ z każdą się przespał i każdej obiecywał wiele bajek. Cóż, taki właśnie jest.
-Zazdrosne suczki. - zachichotał, opierając się wygodnie o siedzenie i przyglądając się grupie szkolnych dziwek.
-Nie wierzę, że jesteś moim ojcem. - uderzyłam go lekko w ramię, przewracając oczami.
-Ciesz się, kochanie. - westchnął, odwracając się w moję stronę.
-Ja spadam. Cześć. - nachyliłam się nad tatą i pocałowałam go w policzek, po czym chwyciłam swój plecak i wyszłam z samochodu, udając się w stronę szkoły. Usłyszłam jeszcze, jak odjeżdża z piskiem opon, znikając za zakrętem.
Ignorując spojrzenia wszystkich dookoła, weszłam do budynku, szukając wzrokiem mojego przyjaciela. Kiedy dojrzałam jego czarne włoski, na drugim końcu korytarza, puściłam się biegiem w jego kierunku i wskoczyłam na niego obejmując go nogami w pasie oraz jego szyję ramionami. Jego dłonie niemal natychmiast wsunęły się pod moje uda, podtrzymując moje ciało.
-Co to za małpeczka się do mnie przyczepiła? - zachichotał, jedną rękę trzymając pod moim tyłkiem, a drugą obejmując mnie w pasie.
-Ta, którą tak kochasz. - kilka razy przeczesałam jego kruczoczarne włosy, patrząc w, równie czarne, oczy chłopaka.
-To prawda. - musnął moje wargi, nie przejmując się, że obok stoją jego kumple i wszystkiemu się przyglądają.
Chwilę później zsunęłam się z niego, przypadkowo ocierając tyłkiem o jego kroczę. Chłopak jęknął cicho, przygryzając dolną wargę, a z moich ust wydobył się cichy chichot.
Pozwólcie, że przedstawię wam mojego najlepszego przyjaciela, którego traktuję, jak brata. Ma na imię Austin i ma dwadzieścia lat, co oznacza, że drugi rok powtarza ostatnią klasę. Jest wysokim, dobrze zbudowanym brunetem, z genialnym wyczuciem stylu. Prawie tak dobrym, jak mojego taty, ale to pozwolę sobie pominąć, ponieważ Austin po prostu lubi dobrze wyglądać, a Justin chce robić wrażenie na wszystkich dziewczynach, które, nie ukrywajmy, nie mogą oderwać od niego oczu.
-Po raz pierwszy nie jesteś spóźniona? - zaśmiał się jeden z kumpli bruneta, przez co oberwał ode mnie  klatkę piersiową. - Nie tak agresywnie. - przewrócił z rozbawieniem oczami.
Słysząc dzwonek na lekcje, złapałam Austina za rękę i razem skierowaliśmy się na drugą stronę szkoły.
-Co słychać, maluchu? - oparł rękę na moim ramieniu, spoglądając na mnie pytająco. Pominęłam już fakt, że kolejny raz ktoś nazwał mnie maluchem. Przyzwyczaiłam się.
-Oprócz tego, że tata obudził mnie po raz kolejny swoimi krzykami, kiedy wypieprzał z domu jakąś dziwkę, wszedł do mojej łazienki bez pukania i zobaczył mnie w samym ręczniku, a potem znalazłam u niego w samochodzi damską bieliznę, to wszystko w porządku. - posłałam mu przesłodzony uśmiech. Brunet parsknął śmiechem, klepiąc mnie po plecach. - To wcale nie jest śmieszne. Mój ojciec jest męską dziwką. - wyrzuciłam ręce w powietrze, jednak nie potrafiłam powstrzymać chichotu.
Parę minut później dotarłam pod klasę biologii, w której miałam pierwszą lekcję. Stanęłam na palcach i pocałowałam Austina w policzek, po czym zniknęłam za drzwiami pomieszczenia.

***Oczami Justina***

Kiedy odwiozłem młodą do szkoły, wróciłem prosto do domu. Zaparkowałem na podjeździe i zgasiłem silnik, wysiadając z samochodu. Skierowałem się w stronę drzwi, wchodząc do wnętrza budynku. Zdjąłem buty, kopiąc je pod szafkę, a następnie udałem się do salonu i opadłem na kanapę, obok Zayna.
-Co mnie ominęło? - spytałem, kładąc nogi na szklanym stoliku.
-Właśnie rozmawialiśmy o tym, jak zmienia się twoja córeczka. - Ryan poklepał mnie po ramieniu.
-I co wam z tego wyszło? - ułożyłem ręce za głową, rozciągając się na kanapie.
-Że szybko się zmieniła. - Jake powoli pokiwał głową, a na jego ustach widniał łobuzerski uśmiech.
-Oj tak. - westchnąłem głośno. - Gdybyście wiedzieli, jaką ona bieliznę nosi. - dodałem, przypominając sobie dzisiejszy poranek.
Ryan momentalnie zerwał się z kanapy, ruszając w stronę schodów. Obserwowaliśmy go, kiedy wbiegł na górę i zniknął za poręczą.
-A jemu co odjebało? - Danny zmarszczył brwi, wskazując na pierwsze piętro.
-Kryzys wieku średniego. - westchnąłem z grobową miną, jednak po chwili wszyscy parsknęliśmy śmiechem.
W tym momencie po schodach zbiegł Ryan, trzymając w rękach jakiś materiał. Dopiero, kiiedy zbliżył się do nas i opadł na kanapę obok, zobaczyłem, co trzymał w swoich dłoniach.
-Kurwa, skąd ty wiesz, gdzie moja córka trzyma bieliznę, co!? - krzyknąłem ze śmiechem, wyrzucając ręce w powietrze. - Nawet ja tego nie wiem!
-Mam swoje sposoby. - wyszczerzył się do mnie, po czym rzucił w moje ręce czerwone, bardzo skąpe, koronkowe majteczki Jazzy.
Nie powiem, moje oczy lekko się rozszerzyły, kiedy zobaczyłem, jaką bielznę nosi moja PIĘTNASTOLETNIA córeczka, która jeszcze do niedawna bawiła się w piaskownicy.
-Ej, ty na pewno wziąłeś to z jej pokoju? - spytałem powoli, obracając zaledwie skrawek materiału w dłoniach.
-Tak, stary. - zachichotał Ryan, przygryzając dolną wargę. - Mała jest dziewicą?
-Hm, trudne pytanie. - westchnąłem, opierając się o swoje kolana i nie odrywając wzroku od dolnej części bielizny mojej córeczki. - Wiesz, byłem przekonany, że tak, ale teraz już nie jestem taki pewien. - zacisnąłem lekko szczękę, przypominając sobie wszystkich chłopaków, którzy mogliby zbliżyć się do niej w TEN sposób. - Nie, powiedziałaby mi. O wszystkim mi mówi. - uspokoiłem się po chwili, opierając się o oparcie kanapy.
-Stary, pożycz córkę na jedną noc. - Zayn uśmiechnął się łobuzersko, za co oberwał ode mnie poduszką prosto w twarz.
W tym momencie usłyszałem, jak ktoś parkuje na podjeździe przed moim domem. Ów osoba trzasnęła drzwiami od samochodu i skierowała się w stronę wejścia. Do naszych uszu doszedł stukot szpilek i właśnie wtedy zdałem sprawę, kto postanowił złożyć mi niezapowiedzianą wizytę.
-O kurwa. - zdążyłem, przeklnąć, kiedy drzwi od mojego domu otworzyły się, ukazując w progu moją mamę. Kobieta pewnym krokiem weszła do wnętrza budynku, machając ręką przed twarzą, przez dym papierosowy, unoszący się w salonie.
-Witaj, mamusiu. - posłałem jej przesłodzony uśmiech. - Co cię tu do mnie sprowadza?
-Nie zapominaj, że mieszka tutaj również moja wnuczka. - posłała mi ostrzegawcze spojrzenie, zbliżając się do mnie. - Co to jest? - wskazała na koronkowe majteczki Jazzy. - Człwieku, ty jesteś ojcem! Takie rzeczy przy swoim dziecku trzymasz!?
Momentalnie parsknęliśmy śmiechem, widząc zdezorientowaną minę mojej mamy.
-Tak się akurat złożyło, że jest to własnością Jazzy. - podrzuciłem dolną część bielizny parę razy.
-Co ty z nią robisz!? - podniosła głos, uderzając mnie w twarz. Moje brwi powędrowały ku górze, kiedy poczułem pieczenie na policzku. - Może swoją własną córkę też zatrudniłeś jako dziwkę w tym swoim klubie, co? - warknęła, ciskając we mnie piorunami.
-Nie przesadzaj. - wstałem z kanapy, stając na przeciw niej. Moje pięści były zaciśnięte, a ciśnienie znacznie podniesione. - Mój klub i Jazzy to dwie, całkowicie inne sprawy, które nie mają żadnych szans się połączyć, więc nie wmawiaj mi, że z własnego dzieciaka robię maszynę do zarabiania pieniędzy, dobrze?
-A oni? - wskazała na moich kumpli. - Uważasz, że to bezpieczne, aby Jazmyn przez cały czas przebywała otoczeniu facetów, którzy w każdej chwili mogą...
-Skończ, mamo. - warknąłem, czując, jak tracę nad sobą panowanie. - Wracając ze szkoły jakiś zboczeniec może zgwałcić ją w krzakach, więc przestań oskarżać kolesi, których mała zna od dziesięciu lat. - wyrzuciłem ręce w powietrze.
-Nie nadajesz się na ojca. - pokręciła przecząco głową. - Postaram się o wyłączne prawo do opieki nad Jazmyn. - dodała, po czym odwróciła się na pięcie i wyszła z domu.

~*~
A więc za nami pierwszy rozdział. Jak już pisałam, mam nadzieję, że się nie zniechęcicie. Całe opowiadanie oczywiście takie nie będzie.

Ludzie, tak cholernie dziękuję Wam za tyle wyświetleń i komentarzy, a za nami zaledwie prolog! Jesteście kochanie <3
+ Miło by mi było, gdybyście skomentowali rozdział :)

Zapraszam również ne jedno z moich pozostałych opowiadań, którego nie skończyłam jeszcze publikować :)
black-tears-jb.blogspot.com

37 komentarzy

  1. Fajny tatuś, na pewno lepszy od mojego, bo mój to udaje psa jak jakieś sceny dwuznaczne pojawiają się w telewizji (oczywiście ja genów po rodzicach to nie mam). Niech Jazmyn się zamieni na tatusia. Rozdział zajebisty, czekam na next. No i oczywiście ty nie potrafisz napisać "głupiego" rozdziału, każdy u ciebie jest jak wyścigi- zajebisty. :) Weny życzę :*

    OdpowiedzUsuń
  2. haha, nie powiem, rozśmieszyło mnie to, myślałam, że ich romans zacznie się tak nagle, że przed tym będą mieli normalne stosunki ojciec-córka, a tu widać, że to się rozkręca już na samym początku! na pewno będę czytać :D

    OdpowiedzUsuń
  3. mieć takiego tatusia to super rzecz cały rozdział się śmiałam to opowiadanie będzie nawet może lepsze od MH

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialny. W sumie podoba mi się relacja pomiędzy Jazmyn a Justinem. Końcówka mnie zszokowała. W sumie jego matka ma rację. On ma prawie 30 lat, a zachowuję się jak gówniarz. Czekam na kolejny xx
    ineedangelinmylife.blogpot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział.! Hahhahaha Jazzy ma fajnego Tatusia a relacja pomiędzy nimi cudowna <3 blog strasznie mnie wciągnął i juz nie umiem doczekać sie następnego rozdziału <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Jezu, to jest po prostu genialne - nferjksbgrfsbfjemdjfhnsed. ♡

    OdpowiedzUsuń
  7. omg rozdział cudowny na pewno będę czytać / @monikapxo

    OdpowiedzUsuń
  8. jrhdfvcjvgc Ona nie moe u odebrać Jazzy :c

    OdpowiedzUsuń
  9. Boże, jesteś cudowna, serio. Mega spodobała mi się sama fabuła, a ten rozdział potwierdził, że zapowiada się wspaniałe opowiadanie. Widać, że niczego nie kopiujesz z innych opowiadań i za to masz ode mnie dużego plusa. Naprawdę chyba się zakochałam, jak czytałam ten rozdział to mimowolnie szczerzyłam się do monitora hahahaha. Pozdrawiam i życzę weny <3!
    http://everything-comes-to-an-end-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. To będzie genialne:-) :-) :-) :-)

    OdpowiedzUsuń
  11. jezu to opowiadanie rozpierdala caly system!XD serio jest strasznie fajne,moze to dlatego ze ma inny temat niz wszystkie? mi sie bardzi podoba i czek na nastepny!oby byl szybko!:*

    OdpowiedzUsuń
  12. Rozdział WOW...<3 nie mogę się doczekań następnego :*

    OdpowiedzUsuń
  13. Czytałam wiele opowiadań ale jeszcze żadne mi sie tak nie spodobało jak twoje pierwsze więc zaczęłam czytać kolejne i to co piszesz we wszystkich blogach jest NIESAMOWITE ! Kocham twoje opowiadania teraz tylko niestety pozostaje mi czekać .. ;/ Mam nadzieje że szybko pojawi sie następny rozdział, ponieważ nie mogę się doczekać ! Kocham <3 Pisz dalej i mam nadzieje że napiszesz jeszcze wiele i to wiele blogów haha <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Słuchaj Ty na w ogóle nie zniechęciłaś tylko mega zaciekawilaś. Super sie zapowiada ale mam nadzieje ze mam Justina nie namiesza za bardzo :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Opowiadanie będzie NieSaMoWiTe;) To Jest Genialne;) Oni Nie Zachowują Się Jak Ojciec Z Córką. A, To znaczy, że Opowiadanie Będzie Nie Samowite, jak Pozostałe;) Nie mogę Się doczekać Następnego Rozdziału;) Wiesz Kto;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Kurcze ten początek gdzie on gada o jej bieliźnie... hahaha <3 XD opowiadanie zupełnie inne niż pozostałe, jednym słowem ZAJEBISTE! Ty jesteś zajebista! Czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  17. Hahaha rozdział świetny. Nie mam pojęcia dlaczego miałby zniechęcić.
    Strasznie podobają mi się relacji Jazzy z jej ojcem.
    Fajnie, że dogadują się tak dobrze, jakby byli przyjaciółmi,
    albo rodzeństwem. W sumie różnica wieku bardziej pasuje do
    rodzeństwa. Cieszę się, że już zaczęłaś
    publikować. Twoje wszystkie blogi są świetne.
    Ciekawa jestem co będzie dalej.
    Ten pierwszy rozdział mnie zachęcił, a nie
    zniechęcił.
    Rozdział super jesteś cudowna.
    Czekam na następny i kocham ♥♥♥
    person-who-changed-my-life.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  18. Jezu do czego mielibysmy sie zniechecic ?! To jest genialne *.* tez chce.miec takiego ojca

    OdpowiedzUsuń
  19. No cóż, początki zawsze są trudne i w moim przypadku nigdy nie podoba mi się pierwszy rozdział w moim opowiadaniu. Przyznam się, że po cudownym prologu spodziewałam się czegoś innego, ciężko mi wyjaśnic...sam pomysł jest ok, ale w twoim sposobie pisania jest coś co przypomina mi te wszystkie podróbki Dangera, a ja strasznie tego nienawidzę. Nie chcę cię oczywiście w żaden sposób urazic, ale myślę, że powinnaś popracowac nad budową zdań i wzbogacic opisy, żeby opowiadanie stało się ciekawsze. Ale to wszystko nie zmienia faktu, że opowiadanie mi się podoba i niecierpliwie czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Rozdział super, a pomysł na opowiadanie ZAJEBISTY!!! ;D jużkocham to ff <3

    OdpowiedzUsuń
  21. taaa wszyscy chca miec takiego ojca,a pamietajmy,ze oni beda kiedys razemXDDDD rozdzial bardzi fajny:)

    OdpowiedzUsuń
  22. zmień czcionkę, proszę ! rozdział świetny :)

    OdpowiedzUsuń
  23. rozdział świetny ;) Więc zdaje mi się że całe opowiadanie będzie suuuuper ! <3 już nie umiem się doczekać nastepnego !

    OdpowiedzUsuń
  24. Pierwsze co napiszę to hahahahahah o Boże :D przez cały rozdział uśmiechałam się jak głupia. No ok dziwne jest to, że 'tatuś' się tak zachowuje. I nie zniechęciłaś mnie tylko jeszcze bardziej zaciekawiłaś i nie mogę się doczekać następnego rozdziału :) kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  25. To jest GENIALNE! Dlaczego on jest jej ojcem oni mają być RAZEM!!!

    P.S Zapraszam do mnie http://thegame-justinbieber.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Hahahah, to jest świetne, oryginalne! <3 Trochę prowokujące, ale w ten pozytywny sposób :D Czuję lekki niedosyt, ale to pewnie dlatego, że już chcę wiedzieć, co się stanie dalej, jednak będę musiała poczekać :c Czekam na nn! <3

    OdpowiedzUsuń
  27. Jak sie czyta jazzy?

    OdpowiedzUsuń
  28. o mój boże boskie *.*
    czekam na następny
    <3
    Maja

    OdpowiedzUsuń
  29. świetny pomysł na f
    jest inne niż wszystkie
    czy była by możliwość informowania mnie o nowych rozdziałach na TT?
    @Mrs_Ola_Bieber

    OdpowiedzUsuń
  30. Ja pierdole jakie oni mają zajebiste relacje! Kocham toXD

    OdpowiedzUsuń
  31. Nie jarze o co kaman...dziwne te opowiadanie :/

    OdpowiedzUsuń
  32. Hahah to jest świetne ;) orginalne. Na prawdę dobrze się czyta. Tylko pamiętaj, alkohol pisze się przez samo 'h' ;) A tak ogólnie to świetnie piszesz.

    OdpowiedzUsuń