BARDZO PROSZĘ, ABY KAŻDY PRZECZYTAŁ OSTATNIĄ I NAJWAŻNIEJSZĄ NOTKĘ POD EPILOGIEM <3
***Justin's P.O.V***
Wyglądała, jak prawdziwy anioł, krocząc powoli po wąskiej ścieżce. Stawiała kroki w idealnie równych odstępach i ani razu nie obejrzała się przez ramię, czy idę tuż za nią. Nie potrafiłem do niej dołączyć. Nie potrafiłem iść z nią ramię w ramię. Ja po prostu nie potrafiłem patrzeć na jej uśmiech. Jedynie siłą silnej woli powstrzymywałem łzy. W tym momencie, gdybym został sam choć na parę sekund, gorące krople spłynęłyby po moich policzkach, pokazując, jak słaby teraz byłem.
Po paru chwilach drzewa zaczęły się przerzedzać, a nikłe światło księżyca uderzyło w moje pół przymknięte oczy. Tak bardzo chciałem je zamknąć, lecz wtedy straciłbym ostatnie chwile, w których mogę na nią patrzeć, w których mogę podziwiać jej piękno, w których mogę po prostu czuć, że wciąż jest ze mną. Te chwile w krótce przeminą. Odejdą szybciej, nie pozwalając mi przygotować się do rozpczy i wiecznej żałoby.
Poczułem pod stopami miękki piasek, a w uszach rozbrzmiał szum fal, uderzających o ląd. A ja w dalszym ciągu widziałem jedynie gęste kosmyki brązowych włosów, uderzające o jej plecy i ramiona. Zupełnie tak, jakby wszystko dookoła po prostu zniknęło, a w centrum wszechświata pozostała jedynie ona. Zawsze tam była. W moim własnym centrum wszechświata.
-Usiądź koło mnie, Justin. - przysiadła na piasku, w niewielkiej zatoczce. Zarys jej ciała ukazywało tylko światło księżyca. Reszta pozostała zasnuta osłoną nocy.
Musiałem zmusić się, aby podejść bliżej Jazzy. Coś powstrzymywało mnie przed tym, a ja nie byłem w stanie się sprzeciwić. Na siłę stawiałem pojedyncze kroki, zbliżając się do tej jednej, jedynej, zajmującej najważniejsze miejsce w moim sercu. Zajmującej jedyne miejsce.
I w końcu usiadłem, opierając przedramiona o ugięte kolana. Ona patrzyła na mnie, a ja wbiłem wzrok w piach. Chociaż tak bardzo chciałem przez te ostatnie momenty wpatrywać się w jej oczy, nie mogłem tego zrobić. Nie mogłem rozpłakać się tutaj, przy niej. Nie mogłem jej zranić. Wtedy równie dobrze mógłbym już nie istnieć. Po prostu zniknąć.
-Dlaczego tak bardzo to ukrywałeś? - spytała cicho. I tak, jak jeszcze przed chwilą była szczęśliwa, tak teraz wszystko zostało odwrócone. Była po prostu prawdziwa, a przed chwilą udawała. Teraz pokazała prawdziwą twarz, bez tej wiecznej maski. - Dlaczego nie chciałeś powiedzieć mi od razu? Dlaczego nie chciałeś pożegnać się ze mną? Justin, dlaczego?
Zacząłem autentycznie drżeć i choć jedną ręką powstrzymywałem drugą, drżałem coraz mocniej, w dodatku na całym ciele. Jej głos... Brzmiała jak lalka, pozbawiona uczuć, niepotrafiąca kochać, pusta. A pomimo braku uczuć było w niej słychać tyle smutku i żalu. Czułem się tak okropnie, jakbym rozmawiał z osobą, która w rzeczywistości nie była żywa.
-Kochanie, nie wiem, o czym mówisz. I proszę, uśmiechnij się. To dla mnie cholernie ważne. - ostatni uśmiech w życiu był rzeczą niezwykle ważną. To ten uśmiech zapamiętam na zawsze i będę go wspominał w przeddzień śmierci. To ten dzień na zawsze zapisze się w mojej pamięci. To on zmieni wszystko. Zakończy wszystko. Chociaż fizycznie istnieję, psychicznie zakończy moje życie.
-Nie kłam, chociaż teraz. Ja wszystko czułam, Justin. Przez cały czas czułam twój smutek. Przez cały czas czułam, jak boisz się być przy mnie. Przez cały ten czas niemal nie potrafiłeś spojrzeć mi w oczy. - zmusiła mnie, abym zrobił to teraz. Po prostu objęła dłońmi moją twarz i obróciła do siebie. - Ja to czuję. Czuję, że to już koniec, rozumiesz? Czuję, że umieram. Myślisz, że tego nie wiem? Myślisz, że nie wiedziałam o tym przez cały ten czas, podczas którego ty walczyłeś z samym sobą? Justin, wiedziałam o wszystkim dużo wcześniej niż ty. To dlatego każdą swoją chwilę chciałam spędzać przy tobie. To dlatego tak bardzo pragnęłam, abyś mnie pokochał. Abyś pokochał mnie tak silnie, jak jeszcze nikt, nikogo na świecie, rozumiesz? To dlatego tak bardzo bałam się, że odejdziesz, a ja zostanę sama. Odeszłabym dużo prędzej, gdyby ciebie nie było przy mnie, bo to właśnie twoje wsparcie było dla mnie najważniejsze.
Pokazała, jak bardzo mnie kocha. Pokazała, jak bardzo dojrzała jest. Pokazała, ile naprawdę dla niej znaczę. I pokazała mi również, ile ona znaczy dla mnie. Od zawsze wiedziałem, że ją kocham. Od zawsze wiedziałem, że poświęciłbym dla niej wszystko, co mam. Nie liczyłem jednak, że pewnego dnia jej już nie będzie. To wszystko mnie przerosło. Powinienem rozmawiać z nią, być przy niej przez cały czas, a nie uciekać od niej, od jej miłości i zaufania, jakim mnie darzyła. Powinienem każdą chwilę poświęcić jej, ponieważ były to chwile ostatnie. Więcej takich nie będzie.
-Nie żegnaj się, słyszysz!? - emocje, które kryłem w sobie przez ostatnie tygodnie, w końcu nie wytrzymały i rozerwały się w moim wnętrzu. - Ty nie odejdziesz! Nie pozwolę ci na to! Nie możesz mnie tutaj zostawić! - zacząłem na nią autentycznie krzyczeć. Trzymałem jej twarz w dłoniach i krzyczałem, patrząc w te wielkie, brązowe oczy, które powoli zaczynały zachodzić łzami. I patrzyłem również na usta. Usta, ułożone w delikatnym, subtelnym uśmiechu.
-Odejdę, Justin. Oboje o tym wiemy. Ja zdążyłam już pogodzić się z tym. Teraz ty musisz nauczyć się żyć beze mnie. Musisz zrozumieć, że na każdego przyjdzie kiedyś pora. Na mnie przyszła teraz. Proszę, nie bądź smutny. Tak po prostu musiało być. - pod koniec jej głos zadrżał, a ona sama nie była już w stanie hamować łez. Zaczęła płakać i cały czas patrzyła prosto na mnie. A ja jedynie czekałam, aż po raz pierwszy poczuję, co to łzy. Było już tak blisko.
-Jazzy, kocham cię. - wyszeptałem, delikatnie popychając dziewczynę na piasek, swoim własnym ciałem, które przechyliło się w jej stronę. - Ja nie chcę tu zostać bez ciebie. Obiecałem ci, że zawsze będziemy razem. Ja zawsze dotrzymuję obietnic. Odejdę z tobą, aby cię nie opuścić. Nie potrafię tego zrobić, rozumiesz? Ja sobie bez ciebie nie poradzę. - coś ukłuło mnie w kąciku oka, ale kiedy dotknąłem go dłonią, zastałem suchą skórę. Jeszcze.
-Po prostu się ze mną pożegnaj. - wychlipała, przez cały ten czas uśmiechając się do mnie. Łzy wypływały ciurkiem z jej oczu, a ona nadal potrafiła udawać, że jest szczęśliwa. I chyba to było dla mnie najcięższe do przeżycia.
Zaczęła powolutku przejeżdżać dłonią po moim policzku, który, jak całe ciało, pragnął jej dotyku. Zaczęła mnie całować, tak delikatnie i tak namiętnie, jak jeszcze nigdy. Czułem, że jest to jeden z ostatnich pocałunków na naszej wspólnej drodze. Dlatego chciałem przelać na niego całą miłość do Jazzy, aby już nigdy nie musiała wątpić. Chciałem pokazać jej, że uczucie, o którym mówiła, zalało moje serce i nawet, kiedy jej tutaj zabraknie, ono nie zgaśnie.
Wystarczył moment, aby wszystkie nasze ubrania znalazły się obok nas, a nasze nagie ciała, przytulone do siebie, pragnęły jeszcze większej bliskości. Oboje czuliśmy, że tylko w ten sposób możemy prawdziwie pożegnać się fizycznie. Psychicznie nigdy nie będę gotów, aby pozwolić jej odejść, ponieważ moja miłość mieści się w sercu.
Poruszałem się w niej niezwykle delikatnie. Wiedziałem, że ani ja, ani Jazzy, nie dostarczymy sobie przyjemności, jaka występowała zawsze. Tym razem było zupełnie inaczej. Odchodziłem od zmysłów, wiedząc, że po raz ostatni trzymam jej rozpalone ciało w ramionach. Gdybym mógł, w tym momencie zatrzymałbym czas na zawsze. Na wieki wieków. Wszystko, aby tylko nie pozwolić jej odejść.
To, co czuliśmy oboje, po paru chwilach znów przerodziło się w smutek. Gdy ponownie zakładałem na siebie ubrania, spojrzałem przelotnie na ocean. Był cichy, spokojny i wieczny. Tak, jak nasza miłość, teraz wystawiona na próbę. Zrozumiałem jednak, że kiedy się kogoś kocha, trzeba pogodzić się również z tym, że pewnego dnia zabraknie obok nas drugiej połówki, jej dłoni, jej pachnących włosów i ciepłych słów, którymi potrafiła rozgrzać lodowate serce.
Wtedy jedna, gorąca, samotna łza spłynęła po moim policzku. Zwiastowała kolejne, równie gorące, lecz większe i wypełnione bólem. Chociaż chciałem i próbowałem od wielu dni, nie mogłem pogodzić się z jej stratą. Nie mogłem tak po prostu zasnąć, wiedząc, że któregoś dnia nie będę miał dla kogo ponownie otworzyć oczu.
-Nie chcę żebyś umarła. - po prostu zacząłem płakać, niczym mały chłopiec. Po raz pierwszy zrozumiałem, że łzy nie są oznaką słabości. Są tylko dowodem prawdziwie silnych uczuć. - Nie chcę żebyś umarła, Jazzy. Proszę cię, zostań ze mną. - zacząłem całować jej dłonie, jej włosy, całą ją. Ona jedynie w milczeniu pokręciła głową. - Jazzy, proszę. Ja nie wytrzymam bez ciebie. Każdego dnia tylko dla ciebie wstawałem. Tylko dla ciebie starałem się, aby żyć. Proszę. - błagałem ją. Na kolanach błagałem ją, by zrobiła wszystko, aby nie odchodzić. - Albo zabierz mnie ze sobą, ale proszę, nie zostawiaj mnie samego. Ja się boję, rozumiesz? Boję się zostać sam. Nie umiem żyć sam, bez ciebie. Ja nie chcę. - nie przestałem. Zamiast tego płakałem jeszcze mocniej, jeszcze głośniej. Mój żałosny szloch niósł się echem po oceanie, rozwiewając mój smutek i rozpacz.
-Justin, to nie jest koniec. To dopiero początek. Ja będę na ciebie czekać, obiecuję. Będę patrzeć na ciebie z góry i czuwać nad tobą, abyś był w życiu szczęśliwy. Widocznie Bóg potrzebuje mnie u siebie, na górze.
-Nie rozumiesz, że ja potrzebuję cię bardziej? Ja się boję, słyszysz? Po co mam żyć, skoro nie mam dla kogo? Po co mam każdego ranka budzić się i wstawać, skoro nie mam dla kogo? Po co mam męczyć się tutaj, na ziemi, skoro nie mam dla kogo? Tylko ty przynosiłaś mi w życiu szczęście. Bez ciebie już nigdy nie będę szczęśliwy. Stracę wszystko, co kocham, więc stracę sens życia. W końcu zrozumiałem, czym tak naprawdę jest miłość. Jest ciągłym strachem o to, że któregoś dnia możemy stracić ukochaną osobę. Jest ciągłą niepewnością. Ale jest jednocześnie najpiękniejszym, co spotkało mnie w życiu. A teraz ty chcesz mi to wszystko zabrać. Chcesz pozbawić mnie jedynego sensu życia. Chcesz zabrać mi siebie.
Takimi słowami nie pomagałem ani Jazzy, ani tym bardziej sobie. Jeszcze bardziej popadałem w żal i rozpacz. Powoli wiązała ciasny supeł wokół mojego gardła. Uśmiercała mnie, na tyle jednak wolno, abym jeszcze przez wiele lat męczył się na ziemi, przybity pięknymi wspomnieniami z przeszłości i bólem po zranionym sercu.
Tak, jak do niedawna łzy szatynki raniły mnie, tak teraz słone krople, wypływające spod moich powiek, zadawały ból Jazzy. Widziałem, z jakim współczuciem patrzyła na mnie. Chciała powiedzieć, że wszystko będzie dobrze, a nasza miłość nie umrze, lecz jednocześnie wiedziała, że kłamstwa byłyby jeszcze gorsze. Stała przed wyborem, w jaki sposób ma mnie skrzywdzić. To jako jedyne było pewne. Będę cierpiał tak, jak jeszcze nikt, nigdy nie cierpiał.
-Proszę, Justin, nie płacz. To nam nie pomoże. - widziałem w jej oczach czyste współczucie. Zero smutku, zero złości, a jedynie żal. Myślę, że najbardziej bała się o mnie. Bała się, że nie poradzę sobie w życiu. I miała rację. Nie potrafiłem wyobrazić sobie jutrzejszego poranka, bez niej, bez dziewczyny, którą pokochałem. Jej śmierć wydawała mi się tak odległa. Uznawałem ją za zjawisko, którego nigdy nie doczekam. A tymczasem, ona postanowiła odwiedzić nasze życie i obrócić je o sto osiemdziesiąt stopni.
-Nie potrafię. - im dłużej siedzieliśmy niemal w grobowej ciszy, tym więcej moich łez pragnęło ujrzeć światło księżyca, oświetlającego plażę. Zgiąłem plecy i zacząłem coraz głośniej szlochać w kolana, aż w końcu Jazzy położyła dłonie na moim karku i plecach i przyciągnęła mnie do siebie. Obejmowała mnie w taki sposób, w jaki matka przytula swoje dziecko, smutne i zagubione. I przez moment naprawdę poczułem się, jak w matczynym uścisku, którego nie czułem od kilkunastu lat.
-Spokojnie, już dobrze, uspokój się. - szeptała mi cichutko do ucha, licząc na to, że zdoła mi pomóc. - Cichutko, nie płacz. - byłem w tej chwili małym chłopcem, leżącym na kolanach najważniejszej dla mnie osoby. Dół jej koszulki stał się cały mokry. Wsiąkły w niego moje łzy, których nie ubywało. - Justin, proszę, łamiesz mi serce.
-Ja łamię ci serce? To ty chcesz mnie zostawić. To ty odejdziesz. To ciebie zabraknie. I nadal twierdzisz, że to ja zadaję ci ból? - chociaż nie mogłem, miałem do niej pretensje, które zrodziły się tak nagle, jak cały ten żal i smutek.
Wiedziałem, że dla nas obojga najlepszym rozwiązaniem będzie, jeśli przestaniemy rozmawiać. Wirowało we mnie tyle sprzecznych emocji, że byłbym w stanie nakrzyczeć na nią i rozpętać awanturę, której później żałowałbym do końca życia. Powinienem teraz zamilknąć, aby nie skrzywdzić już więcej ani mnie, ani siebie.
Jazzy położyła się na miękkim, ciepłym piasku, a moja głowa spoczęła w miejscu, gdzie ostatkami sił biło jej serduszko. Poczułem, jak palce szatynki zaczęły wędrować wśród moich włosów, a z jej ust wydobywały się cichutkie dźwięki jakiejś melodii. I właśnie to zaczęło mnie powoli uspokajać. Niestety, zaczęło mi również dawać złudne nadzieje na porót do normalnego życia.
Ani na moment nie przestałem płakać. Teraz jednak były to same łzy, które wąską ścieżką spływały po moim policzku. Ani na moment nie puściłem również dłoni Jazzy. Leżałem tuż obok niej, z głową przy jej piersiach, i niemal bez mrugnięcia wpatrywałem się w spokojnie falujący ocean. Pochłonął mnie i na moment pozwolił zapomnieć o wszystkim innym.
Byłem skupiony na falach i cichym odgłosie szumu tak bardzo, że nie poczułem najważniejszego. Uścisk dłoni Jazzy na mojej nie był już silny. Właściwie, tylko dzięki mnie nasze ręce w dalszym ciągu były splecione. Jej usta nie nuciły już melodii, kojącej moje zmysły. Natomiast serce zabiło jeden, ostatni raz, a potem ucichło, zabierając ze sobą duszę Jazzy.
-Kochanie... - podniosłem nagle głowę i spojrzałem na jej twarz. Powieki przysłoniły oczy, a usta nie były delikatnie rochylone, jak zazwyczaj. Wyglądała tak, jakby spała. - Aniołku... - gdy nie zareagowała, potrząsnąłem ją za ramiona. Najpierw delikatnie, a potem coraz mocniej. - Jazzy...
Choć przygotowywałem się na ten moment od dwóch tygodni, dopiero teraz tak naprawdę poczułem, że jej przy mnie nie ma. Ona odeszła, zostawiła mnie samego. Czy to możliwe, że osoba, z którą spędziłem najlepsze piętnaście lat swojego życia już nigdy nie powie mi, jak bardzo mnie kocha? Czy to możliwe, że już nigdy nie przytuli mnie i nie pocałuje? Czy to możliwe, że Bóg naprawdę zabrał ją do siebie?
Nagle popadłem w ogromną wściekłość. Zacząłem, nawet nie tyle płakać, co ryczeć. Chciałem ją uderzyć. Chciałem uderzyć to ledwie ciepłe, martwe ciało. Chciałem zadać jej ból, chociaż wiedziałem, że nie byłaby w stanie go poczuć, ponieważ wszystko czułem ja. Bolało mnie całe ciało, bolała mnie każda myśl. Po prostu bolało mnie życie.
-Mówiłaś, że nigdy mnie nie zostawisz! - wrzasnąłem, jeszcze raz potrząsając jej ciałem. - Kłamałaś. - łzy nie mieściły się w moim ciele, dlatego teraz rwały się, niczym dzika rzeka, z bardzo silnym nurtem. - Mówiłaś, że zawsze będziesz dla mnie! - naprawdę wpadłem w szał. Zacząłem chwytać w dłonie piasek i rzucać nim jak najdalej, łudząc się, że to mi pomoże. - Mówiłaś, że będziesz mi pomagać. Mówiłaś, że nic nas nie rozdzieli. Mówiłaś, że mnie, kurwa, kochasz. - tak mocno szarpnąłem materiałem własnej koszulki, że mogłem niemal usłyszeć, jak pękają w niej wszystkie szwy. - Kłamałaś! Kłamałaś, idiotko! Gdybyś mnie kochała, nie zostawiłabyś mnie samego! Walczyłabyś! Walczyłabyś dla mnie! Dlaczego mi to, kurwa, zrobiłaś!? - przeklinałem ją całym sobą, jednocześnie kochając ją jeszcze mocniej. Nienawidziłem, w tym samym momencie obdarzając miłością.
Nie chciałem dłużej na nią patrzeć. Tak bardzo bolała mnie myśl, że ona będzie szczęśliwa, tam, po drugiej stronie, a ja już do końca życia będę tonął we łzach, czekając jedynie na dzień, w którym będę mógł zobaczyć ją ponownie.
Gwałtownie wstałem z piachu i pobiegłem nad sam skraj oceanu. Chciałem rzucić się w jego głębię i błagać, aby pomógł mi dostać się na drugą stronę, do niej. Nie mogłem tyle czekać. Nie wytrzymam bez niej jednego dnia, który jest niczym, w porównaniu do całego życia.
-Dlaczego mi to zrobiłaś!? - zacząłem wrzeszczeć w przestrzeń przed sobą, a mój głos niósł się echem po tafli wody. - Dlaczego mnie, kurwa, zraniłaś!? Nie miałaś prawa! Nie miałaś, pieprzonego prawa. - nie wiedziałem, co działo się z całym moim ciałem. Nagle kazało mi upaść na kolana, prosto w wodę, która zakryła moje nogi. Całe moje wnętrze było w tej chwili rozrywane. Nie mogłem pogodzić się z faktem, że odeszła jedyna osoba, która zajmowała miejsce w moim sercu. Teraz zostało zupełnie puste.
I nagle, kiedy chciałem jedynie zamknąć oczy i nie otworzyć ich już nigdy więcej, poczułem na ramieniu małą dłoń oraz ten słodki, przyjemny zapach. Moja głowa obróciła się gwałtownie, jednak za moimi plecami nie dostrzegłem nikogo, a ciało dziewczyny wciąż spoczywało na piasku, kilkanaście metrów dalej.
Jednakże, kiedy chciałem zignorować tęsknotę, wyraźnie ukazywaną przez mój umysł, poczułem dokładnie to samo. Tym razem jednak, niewidoczne dłonie spoczęły na obu moich ramionach, a ja poczułem ją. Poczułem ją całym sobą, jakby stała tuż za mną i od tyłu przytulała się do moich pleców. Poczułem ją całym sobą, jakbym patrzył na nią, prosto w jej oczy. Zwyczajnie poczułem jej obecność w sercu, które na nowo zapełniło się po same brzegi niewyobrażalną miłością.
To był znak. Znak od Boga i od niej samej. Chociaż straciłem ją fizycznie, na zawsze pozostanie ze mną. Będzie mnie wspierać w każdym momencie mojego życia. Będzie mi pomagać w najtrudniejszych decyzjach. Będzie przy mnie, kiedy tylko zapragnę jej obecności. Będzie tak długo, aż moja miłość nie zgaśnie.
Bo jeśli pokochaliśmy kogoś jeden, jedyny raz, miłość nie odejdzie od nas, lecz pozostanie w sercu na zawsze...
~*~
Mam kilka krótkich i konkretnych informacji, ale sama nie wiem, od czego zacząć.
1) Kończę to opowiadanie właśnie w ten sposób. Wiem, że pewnie niektórych zawiodłam, ale przywykłam, że nie dam rady zadowolić wszystkich, dlatego właśnie pozostawiam Wam do interpretacji dalsze losy Justina.
2) W związku z pytaniami o kolejne moje opowiadanie, chciałabym Wam ogłosić, że już niedługo rozpocznę publikację nowego opowiadania, więc jeśli będziecie zainteresowani, a nie czytacie drugiego z moich blogów, na tym z pewnością zamieszczę wkrótce informację.
3) No i w końcu, chciałam Wam ogromnie podziękować za tak ważne dla mnie wsparcie. Jesteście najwspanialszymi czytelnikami, jakich mogłam sobie wymarzyć. Traktuję Was, jak rodzinę. Dziękuję za każde kochane słowo, które pozwoliło mi uwierzyć w siebie i spełniać marzenia. Jesteście najlepsi! <3
4) I na sam koniec: PROSZĘ WAS RÓWNIEŻ Z CAŁEGO SERCA, KAŻDĄ OSOBĘ Z OSOBNA, ABY PO PRZECZYTANIU TEGO EPILOGU POZOSTAWIŁ PO SOBIE KOMENTARZ. WYSTARCZY MI JEDEN WYRAZ, ZNAK, CZY ZWYKŁA KROPKA. WIDZIAŁAM, ILE OSÓB ZAGŁOSOWAŁO W ANKIECIE I JESTEM Z TEGO POWODU NIESAMOWICIE DUMNA, DLATEGO CHCIAŁABYM WIEDZIEĆ, ILE OSÓB ZOSTAŁO ZE MNĄ DO KOŃCA. PROSZĘ WAS, TO DLA MNIE BARDZO WAŻNE. ZWYKŁA KROPKA OD KAŻDEGO CZYTELNIKA, A WNIESIE OGROMNĄ RADOŚĆ DO KAŻDEGO DNIA <3
Jeszcze raz dziękuję za to, że po prostu jesteście <3
Ps. Nie wiem, dlaczego piszę o tym tutaj, ale jestem dumna ze swoich rodziców, którzy właśnie dzisiaj obchodzą 17 rocznicę ślubu. I niech przeżyją ze sobą kolejne 50 lat <3
Cudowny <3
OdpowiedzUsuńBoże płaczę i nie potrafię się uspokoić tylko Ty potrafisz doprowadzić mnie do takiego stanu.Jestem totalnie załamana psychicznie.w pewnym momencie tak płakałam że oddechu nie mogłam złapać.Szkoda że takie smutne zakończenie ale tak bywa w życiu.Piękny rozdział,świetne opowiadanie no i genialna autorka!
OdpowiedzUsuńPoplakalam się jak małe dziecko:(
OdpowiedzUsuńgenialny, strasznie mi przykro, że to już koniec i że to TAKI koniec.
OdpowiedzUsuńPrawie zawsze płaczę jak czytam nowy rozdział, ten nie był wyjątkiem :)
PISZ DALEJ BO JESTEŚ ŚWIETNA !!! <3
Ten rozdział jest wspaniały, teraz płacze :((
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, ale nie jestem w stanie nic nawet napisać, jedyne co teraz mogę, to siedzieć i płakać :c ale chciałam ci powiedzieć, że epilog wyszedł śliczny i bardzo mi się podobał :*
OdpowiedzUsuńjestem wstrząśnięta i nie wiem co napisać,
OdpowiedzUsuńbeczę jak głupia..
dziękuję Ci za całe opowiadanie i za Twój wkład pracy, będę tęsknić za Jazzy i Justinem xx
O boże dlaczego mi to zrobilas ? rycze jak idiotka ! szkoda ze już koniec ale zniecierpliwosci czekam na nowe opowiadanie :**
OdpowiedzUsuńBoże poplakalam się rycze jak głupia. Ten epilog jest cudowny. Jesteś genialna.
OdpowiedzUsuńTwoje blogi są fantastyczne. Czytałam każdy i na każdym płakałam. Masz talent nie zmarnuj go <3 / twitter @peseleczga
OdpowiedzUsuńPłaczę :'( Jakie to jest cholernie smutne :') ~P
OdpowiedzUsuńOjej. ;c Nie potrafię nawet tego skomentować.. Po prostu czytając, czułam wszystko to co odczuwał Justin. Łzy spływają po policzkach i nie chcą skończyć się. ;c Pięknie to napisałaś. Jest to najpiękniejszy epilog jaki kiedykolwiek czytałam.
OdpowiedzUsuńMasz talent! Jestem z Tobą od początki tego opowiadania.
Nie mogę doczekać się kolejnego Twojego dzieła. :)
Kocham! xo
Czytalam ten blog od samego poczatku, szkoda ze tak szybko sie skonczyl. Myslalam ze zakonczenie bedzie inne ale rowniez jest swietne. Bardzo mi smutno z powodu tego ze to juz koniec ��
OdpowiedzUsuńpłakałam przez cały rozdział rozumiem Justina to co wykrzyczał w strone Jazzy było zrozumiane przeze mnie.Czekam na twój nowy blog !
OdpowiedzUsuńOd kilku rozdziałów wiedziałam, że tak to się skończy, choć powiem szczerze wyję jak cholera ... po prostu tylko ty mogłaś napisać to w taki sposób i smutno mi, że to już ostatni rozdział ... bardzo smutno, bo kochałam to opowiadanie codziennie po 100 razy odswieżałam by zobaczyć czy coś dodałaś :)
OdpowiedzUsuńNo cóż, pocieszający jest fakt, że będzie nowy blog i nadal piszesz jeden jeszcze.
**Jezu płacze normalnie masakra ... jak ?
Mam nadzieję, że Justin mimo wszystko będzie szczęśliwy xx
Cały epilog płakałam. Dobra robota <3 /@EwelinkaaJB
OdpowiedzUsuń♥♥
OdpowiedzUsuńRycze jak glupia
OdpowiedzUsuńDZIEWCZYNO, JESTEŚ CUDOWNA. PRZEZ CAŁY EPILOG RYCZAŁAM JAK GŁUPIA, ALE TO NIC. POTRAFISZ PISAĆ TAK, JAK NIEWIELE OSÓB. I POWIEM CI SZCZERZE, ŻE JESTEŚ LEPSZA OD WIĘKSZOŚCI PISARZY. UWIELBIAM CIĘ I CZEKAM NA KOLEJNE OPOWIADANIE <3
OdpowiedzUsuńLedwo powstrzymuję łzy.
OdpowiedzUsuńTak jak kazdy powyżej przez caluteńki epilog ryczalam jak jakieś male dziecko ale caly epilog jest CUDOWNY dziewczyno masz talent i nie marnuj go ;* czekam na kolejny genialny blog ; *
OdpowiedzUsuńJezu dziewczyno! Nawet nie wiesz jak ja teraz rycze! Mama weszła do pokoju i ja szybko pod kołdrę i udaję, że śpię, żeby nie widziała ze płakałam :D Boże, nie masz pojęcia jak ja kocham Twoje opowiadania <3 a ten epilog ^^ Cudo ! ;* Masz rację, bo ja też nie lubię happy end 'ów. Nawet gdy niekiedy w rozdziałach było tak słodko to ciężko mi się czytało, ale u Cb zawsze znajdzie się miejsce na drame :D Za to Cię kocham <3
OdpowiedzUsuńO Boże jakie to było niesamowicie smutne. Dziękuje Ci za to opowiadanie, kocham je i nie tylko. Masz wiele niesamowitych opowiadań, chciałabym tak umieć pisać, jak ty. Już się nie mogę doczekać kolejnego twojego opowiadania. Masz talent. Szkoda mi lekko Justina, ale zmarli zawsze nad nami czuwają, a przy nim zawsze będzie Jazzy. Nie fizycznie, ale będzie. To było strasznie romantycznie. Życzę Ci weny przy innych opowiadaniach no i dziękuje. :)
OdpowiedzUsuńJeju rycze jak idiotka. Ich milosc jest piekna a ty ukazalas to w najlepszy sposob. Dziękuję
OdpowiedzUsuńJezu ryczę! Nie wiem co napisać! Kocham cię :*
OdpowiedzUsuńJa...nie wiem:( rycze jak pojebana, a to tylko opowiadanie:( Jak zaczęłaś je publikować (jestem tu od samego początku) to wydawało mi się to dziwne, gdzie ojciec i córka.... ale potem, a zwłaszcza pod koniec to opowiadanie normalnie stało się niesamowite i już wiem, że chciałaś pokazać prawdziwą miłość, której nic nie stanie na przeszkodzie, nawet śmierć. A to, że byli spokrewnieni to jeszcze bardziej spotęgowało ich uczucie. Ostatnie rozdziały mnie normalnie rozwaliły. Aż nie chciałam czytać bo wiedziałam, że będę płakać.Dziękuję ci za tą wspaniałą historie i czekam na nową, na pewno tak samo świetną :):):)
OdpowiedzUsuńPaula jesteś najlepszą autorką, chociaż prawie przy każdym Twoim opowiadaniu ryczałam jak głupia ;_; to i tak Kocham Ciebie i Twoje wypociny <3 Przy tym epilogu płakałam chyba najbardziej za co Cię nienawidzę bo wszedł do pokoju mój brat i teraz gada wszystkim że chłopak ze mną zerwał i ryczę przed laptopem jak jakaś chora psychicznie No więc życzę Ci kochana weny przy kolejnym opowiadaniu i żeby było ono jeszcze doskonalsze niż to Ps. Wydaj książkę na pewno kupię :* <3
OdpowiedzUsuńStrasznie sie zzylam z tym ff i bardzo mi przykro, ze juz koniec. Jednak zakończenie dobrze, ze nie było szczęśliwe, ale mimo wszystko szkoda, ze Jazzy umarła. Czekam na Twoje kolejne ff!
OdpowiedzUsuńCudowny ! :) Tylko szkoda, że to już koniec :c
OdpowiedzUsuńBoże jakie to smutne :'(
OdpowiedzUsuńNienawidzę Cię za to.... Zniszczyłaś mi psychikę. Doszczętnie... Opowiadnia cudowne.. Nawet nie wiem co mam napisać... Kocham Twoje opowadania... Piękne. Kocham Cię dziewczyno.
OdpowiedzUsuń:'(
OdpowiedzUsuńGenilane poprostu, nie wierze żę to juz koniec. Pamiętam jak dodałaś pierwszy rozdział atu juz koniec. :c czekam na kolejne twoje opowiadanie <3
OdpowiedzUsuńPlacze i nie moge przestac ... <3
OdpowiedzUsuńPlacze juz o 15 minut :( ale epilog piekny :*
OdpowiedzUsuńO Boże... to było piękne opowiadanie
OdpowiedzUsuńJestem z tobą od początku i przeczytałam WSZYSTKIE opowiadania które kocham . <3 Jesteś naprawdę niesamowita ! :D Podziwiam cię że dałas rade napisać aż tyle blogów i nadal masz wenę :D normalnie zazdraszczam ;c haha KOOOCHAM <3
OdpowiedzUsuńPłacze i nie moge uwierzyc ze to juz koniec :( cudowne opowiadanie i wiem ze nastepne tez takie bedzie wiec czekam z niecierpliwoscia :)
OdpowiedzUsuńO moj Boże, to tak cholernie smutne i piękne jednocześnie :"( kochana dziękuję Ci za to piękne ff, jedno z moich ulubionych
OdpowiedzUsuńTy jesteś cudowna. Masz tak ogromny talent !
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam twoje wszystkie blogi. Wszystkie cudowne. Nie mogę się doczekać kolejnych !
http://ask.fm/CzEkOlaDoVeLoVe26
Kocham to opowiadanie ♥ płakałam jak czytałam. Masz naprawdę ogromny talent. Wszystkie twoje opowiadania są cudowne ! Nie mogę się już doczekać kolejnego opowiadania ♥
OdpowiedzUsuńMasz talent do pisania. Opowiadanie cudowne, zakończenie piękne!
OdpowiedzUsuńCudowne zakończenie <3 Smutne ale cudowne, Ja byłam od początku i zastanę do końca KAŻDEGO opowiadania. Uwielbiam Cię dziewczyno. Nawet nie wiesz ile radości mi sprawiasz tym że piszesz. Zawsze mi się humor poprawi jak widze kolejny nowy rozdział <3 Życze Ci dalszej tak cudownej weny oczywiście czekam na to nowe opowiadanie <3
OdpowiedzUsuńAHA ! I oczywiście wszystkiego najlepszego dla rodziców :*
Kasia W.
Masz wielki talent i czekam az opublikujesz nowe opowiadanie
OdpowiedzUsuńPiękny rozdział jestem cała zapłakana nie moge w to uwierzyć najlepszy blog jaki kiedy kolwiek czytałam. Piękne zakończenie jesteś niesamowita kocham tego bloga i kocham ciebie dziękuje za te wspaniałe opowiadanie dzięki niemu czuje sie inaczej (lepiej) mogłabym go czytać kilka set razy. Chciałabym by było więcej takich blogów ale napisanych przez ciebie ponieważ masz talent dziewczyno. Mogłabys nawet napisać własną książke i na pewno bym ją przeczytała. I dziękuje jeszcze raz za te opowiadanie :) pozdrawiam **
OdpowiedzUsuńplacze :(
OdpowiedzUsuńWspaniały blog ale czemu Ty kończysz wszystkie blogi czymś smutnym ?PC czekam na nowego bloga
OdpowiedzUsuńPiękne, tylko nie rozumiem tego czemu zawsze robisz smutne zakończenia :(
OdpowiedzUsuńA co się stało z last breath? Nie mogę sie doczekać kolejnego bloga :*
Strasznie zwiazalam sie z tym opowiadaniem.. strasznie trudno bylo mi pozegnac glowna bohaterke. Wylalam dużo łez i jest mi jej, jego cholernie szkoda. To jak opisywalas ich emocje, sceny, zdazenia jest świetne.To jest piekne... tak jak napisalam, epilog wywołał u mnie tyle smutku i łez jak jeszcze nie było w innych opowiadaniach i gdybyś wydała książkę to kupilabym ja bo twoje opowiadania maja w sobie magie, ty masz w sobie magie. To jest idealne.. masz niesamowity talent do tego wszystkiego i zapewniam cię ze Będę czytać twoje nowe opowiadanie bo warto..
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za jakiekolwiek błędy. Kocham
To tylko opowiadanie ale płaczę jakby przytrafiło się to mnie. Za każdym razem utożsamiałam się z postaciami a teraz... Teraz poprostu zaczęłam ryczeć jak małe dziecko. Ta scena gdy Justin błagał by Jazzy została i gdy ona umarła...
OdpowiedzUsuńTo fanfiction było cudowne. Płaczę teraz. Często zdarza mi się utożsamiać z bohaterami więc wydaje mi się, że dzięki temu przeżywam jeszcze bardziej to co się stało. Oni byli razem tacy idealni. Bardzo mi smutno, że Jazzy odeszła. Do samego końca miałam nadzieje, że nie będzie smutnego zakończenia. Chciałabym żeby to było szczęśliwe, oni zasłużyli na nie. Masz ogromny talent. Chcę ci podziękować za to, że piszesz. Kocham cię xx
OdpowiedzUsuńJeju ;( Myślałam, że jednak, moze coś się zmieni i ona przeżyje ... Jeszcze jak umarła na jego oczach... To musiało być straszne dla niego, ja bym się chyba zabiła na jego miejscu niewiem :/ W sumie wyobrażam sobie, że potem Justin się zabił, bo tak bardzo ją kochał :) Mimo, że tragiczne to podoba mi się zakończenie i wogole całe opowiadanie, ale myslalam, ze bedzie happy end :) W każdym razie czekam na następne ff twojego autorstwa, bo sa super wszystkie. Dziękuję, za to opowiadanie i do zobaczenia w następnym ;*
OdpowiedzUsuńhttp://let-me-to-love-you.blogspot.com
Nienawidzecie
OdpowiedzUsuńboze
placze jak nienormalna
naprawde mam dosc
jezu
nie moge sie uspokoic od 10minut
jezu
boze
dlaczego...
czy tylko ja placze jak jakas niezrownowazona osoba
kurwa jebana mac
kurwakurwakurwakurwa
boze
dlaczego.......
Okej. Spokojnie.. okej. co do opowiadania calego to naprawde ci dziekuj ze je pisalas naprawde bylo jest ixbedzie cudowne moze gdyby nie to ze Jazzy.. ze ona.. nie rozklejam sie okej:))))
Mimo wszystko cie kocham i dziekuje ze to pposalas i kocham cie jeszcze raz:(
Byłam z Tobą od początku :)
OdpowiedzUsuńCały czas z niecierpliwością czekałam na kolejne rozdziały
I powiemCi jedno :
JESTEŚ WSPANIAŁA
pozdrawienia od fanki :*
Szkoda, że to już koniec
Ale serio kocham Cię za to jak bosko piszesz <3
KURWA!!!
OdpowiedzUsuńNIE NIE NIE !!!
TAK NIE MAILO BYĆ !!!
YHhh
Powiedz że to żart !!
Jazzy !! Jak mogłaś odejść!
Obiecalas ...................
SMUTAM !!
ALE i tak TY jesteś genialna <3
Dziękuję ze mogłam przeczytać takie boskie opowiadanie ;)
Kocham cię też :D Sis :3
Czekam na następne twoje "dziecko " niech bd tak niesamowite jak reszta ;) >3
Świetne opowiadanie i bardzo trafione, bo prawdziwe zakończenie. Nic nie trwa wiecznie ale dopóki ludzie się kochają, mogą wszystko, bo każdy z nas ma w sobie anioła, któremu musi pozwolić nauczyć się latać. A w końcu czasem życie potrafi być bajką. Gratuluję, bo nie ma lepszego uczucia niż wzbudzanie w czytelniku emocji.
OdpowiedzUsuńSmutne zakonczenie :(
OdpowiedzUsuńJezu placze :-( cudownie piszesz, to jest 3 opowiadanie od ciebie ktore przeczytalam w ciagu 3 dni :-* buziaki:*
OdpowiedzUsuńPrzepiękny koniec, przepiękne opowiadanie. Masz wielki talent. Płacze ;c
OdpowiedzUsuńRycze! :(
OdpowiedzUsuńcudowny epilog, rycze i nie mogę przestać
OdpowiedzUsuńkocham cie,płacze <3
OdpowiedzUsuńKurwa Mac plakalam przez cały czas czytając to........ przepiękne opowiadanie. Naprawdę dobra robota. Dziekuje za to opowiadanie. Ciesze sie ze znalalzlam te ff. Powodzenia w dalszych ff:))
OdpowiedzUsuńChciała bym podziękować koleżance która wysłała mi link do twojego bloga. Chcę też podziękować tobie no zrozumiałam czy jest prawdziwa miłość i nie ważne pomiędzy jaką dwójką ludzi ona nastanie ❤. Czytając ostatnoe rozdziały ryczałam jak nigdy twoje opowiadanie daje tyle emocje co jest niedoopisania miała bym prościę jak byś mi zostawiła link do twojego drugiego bloga. Chciała bym podziękować jesteś genialna. Dziękuję Ci za to jak to wszystko pisałaś . ❤❤❤
OdpowiedzUsuńBoże nie wierze:(:( najlepsze opowiadanie na pewno będę czekać na nowe! Szkoda ze tak właśnie sie skończył
OdpowiedzUsuńNie.. Nie..
OdpowiedzUsuńNie wiem czy powinnam ale zapraszam na moje blogi ..
www.allthatmattersbabe.blogspot.com
www.razorbladelikemybestfriend.blogspot.com
Cudowny blog..
UsuńTak nie powinno sie skończyć :/
Jestes mega utalentowana!
Przepraszam ze dodaje link do sobie jesli ci sie to nie podoba..
Blog.. Miazga!
Ryyyczę ;((
OdpowiedzUsuńO MÓJ BOŻE! to jest piękne!! *.* poryczałam się, nie popłakałam, tylko poryczałam :'( zakochałam się w tym opowiadaniu i teraz nie wyobrażam sobie myśleć że to już koniec :'( miłość Justin'a i Jazzy była zakazana ale piękna.. :'( chciałabym aby ktoś kiedyś pokochał mnie tak jak Justin pokochał Jazzy <3
OdpowiedzUsuńkocham Cię i to opowiadanie <3
dziękuję że pisałaś je dla nas, że mogłyśmy je czytać <3
/Julka
Wspaniały <3
OdpowiedzUsuńNajpiękniejsze opowiadanie jakie kiedykolwiek czytatam :** warto było poświęcić cały dzień na czytanie ♥ szkoda że Justin się nie zabił by być z Jazzy:( xd
OdpowiedzUsuńGenialny ❤
OdpowiedzUsuńWłaśnie weszłam i zauważyłam 2 rozdziały. Rany... przy 38 płakałam, a teraz po epilogu krztuszę się łzami. Nie mogę uwierzyć, że to już koniec - mam ściśnięte serce. Chusteczki mi się skończyły, więc jak ktoś ma to niech mi podeśle - a teraz na poważnie. Śledzę twoje ff już od dawno i przyznaje że jesteś jedną z najlepszych autorek z jakimi się zapoznałam. Z ręką na sercu piszę, że to jedno z 3 najlepszych z jakimi się spotkałam (2 pozostałe to Danger i twoje Black Tears). Co do zakończenia tego ff to trochę się zawiodłam, ponieważ oczekiwałam happy endu, ale jak widać ty raczej lubisz sad end. Tutaj napiszę, że twoje zakończenie Black Tears tak mnie wzruszyło, że po przeczytaniu płakałam jeszcze godzinę w łóżku i nie mogłam zasnąć, więc napisałam wiersz o głównej bohaterce (na co dzień tym się zajmuję) - nic nie poradzę, że jestem tak wrażliwa. I coś się spodziewam, że o tym także coś napiszę kiedy moje emocje ochłoną. Co do Whater people say według mnie to ff jest epickie i nigdy nie spodziewałabym się czegoś tak równie dobrego jak BT. Raczej muszę przyznać, że piszesz coraz lepiej - jednak Black tears to mój faworyt ;) Podsumowując to ff na zawsze pozostanie w mojej pamięci. Jeśli to przeczytasz będę mega szczęśliwa. A tak przy okazji to błagam, proszę zakończ swoje kolejne opowiadanie szczęśliwym zakończeniem (wiem że wyszło to masło maślane) - dla mnie, proszę cię. Twoja wierna Monuary <3
OdpowiedzUsuńO moj boze!! Rycze!!! Autentycznie rycze!! Ledwo co widze klawiature... To ff bylo najlepszym jakie kiedykolwiek czytalam, a uwierz mi - bylo ich naprawde duuuuuzo... [podasz mi prosze pudlo chusteczek??] mam zala poduszke we lzach... Jak ja teraz zasne?!? Masakra... Kocham Ciebie i twoje ff... Naprawde bardzo bardzo!! Coz jeszcze moge powiedziec... Ciesze ze glowni bohaterowie zdazyli sie ze soba pozegnac w odpowiedni dla nich sposob... Szkoda ze akurat tak to sie zakonczylo ale i tak jest super!! #muchlove xx
OdpowiedzUsuńCala*
UsuńNie rozumiem jak mogłaś to zrobić :)))))))))
OdpowiedzUsuńCudowna histoia naprawdę genialne opowadanie zreszta jak każde twoje :)
OdpowiedzUsuńMasz ta kropke . :)
OdpowiedzUsuń<333333
OdpowiedzUsuńpopłakałam się a
OdpowiedzUsuńDaria
Boże nie mogę w to uwierzyć ,że to koniec. Tyle dobrych chwil z tym blogiem spędziłam i tak mocno związałam się z bohaterami ,a teraz to koniec. Pokochałam chyba najbardziej Jay'a ,o czym się pewnie zdążyłaś przekonać :) Będę tęsknić ,ale mam nadzieję ,że napiszesz coś równie wspaniałego. Dziękuje kochanie!
OdpowiedzUsuń.
OdpowiedzUsuńdlaczego ona nie zyje? ona musi zyc dla Justina, musi. nie moze nie zyc, nie moze kurwa nie zyc! ona sie obudzi ja to wiem on sie obudzi i powie Justinowi ze go kocha i ze go nie opusci, ze juz zawsze beda razem tylko oni i ich milosc.
OdpowiedzUsuńTO NIE MOZE SIE TAK SKONCZYC.
TO ZE JAY POWINNO STARCZYC DLACZEGO JAZZY TEZ MUSIALA UMRZEC CO? DLACZEGO KURWA
NIECH OTWORZY OCZY I NIECH COS POWIE
BLAGAM NIECH WSTANIE I BEDZIE PRZY JUSTINIE
PROSZE
{ @sunshinebizzzle }
Więc heeej przez Ciebie się popłakałam jak czytałam. Nie ładnie. Oj biedny Jus szkoda, że Lili nie jest jego aniołem ej nie Jazi. Wszystkie opowiadania mają głowną bohaterkę Lili chyba tylko mi się tak wydaje. Oj to ona się zorientowała. Eh. Szkoda mi lili nie Jazzy biedna. Ej nie mogłaś tego zmienić. Że ona jest jego aniołem. Huh on ją tak szczerza kocha. Oj on na nią krzyczał bo nie chciał aby odeszłą to smutne. Oj czemu znów płacze. Aww to piękne, kocham to opowiadanie jak tamte. Wszystkie kączą się smutno. Eww ale ona będzie z nim, aww. A potem napisze komentarz do calego opowiadania. A epilog cudowny jak pozostale I placze ;*
OdpowiedzUsuńTwoje opowiadania są wspaniałe, ale ich zakończenia mnie dołują :c
OdpowiedzUsuńCzy tylko ja płakałam??! 😭😭😭
OdpowiedzUsuńPłacze...
OdpowiedzUsuńNajlelszy .. ;(
OdpowiedzUsuńJa Cie kurwa nienawidze rycze jak glupia, to wszystko jest tak cholernie prawdziwe
OdpowiedzUsuńPopłakałam się chyba najlepszy fanaction jaki kiedy kolwiek czytalam :)
OdpowiedzUsuńidealny ♥
OdpowiedzUsuńdawaj szybko następny blog :*
No, dziewczyno! Teraz to pokazałaś klasę! to jest wspaniałe. Tak jestem bardzo wrażliwa i choć wiele rzeczy wiele do siebie, to na ludzką krzywdę, czy takie treści jestem, aż zbyt czuła. Tak płakałam, że nie widziałam, co czytam, ponieważ wzrok był zbyt rozmyty. Ty to dopiero masz talent. Czytałam każde Twoje opowiadanie i każde jest wspaniałe. Życzę weny co do dalszych opowiadań. Uwielbiam Cię! <3~ Karolcia
OdpowiedzUsuńNa prawdę chciałabym napisać coś więcej ale nie mogę. Ryczę jak powalona. Zakończenie najzwyczajniej złamało mi serce. Ogólnie twoje opowiadania są wspaniałe, więc co tu dużo gadać... Życzę powodzenia w dalszym pisaniu i mam nadzieję, że nie skończy się na zwykłych internetowych opowiadaniach. Jesteś wspaniała! <3 @taliaswag69 :)
OdpowiedzUsuńKocham twoje opowiadania spodziewałam się takiego zakończenia ale i tak się popłakałam. Mam nadzieję,że wydasz kiedyś książkę, bo cudownie piszesz. Zobacze kolejne twoje ff ale żadne nie będzie takie jak to poprostu je pokochałam. Yyy nie wiem co jeszcze napisać do następnego. <3<3<3
OdpowiedzUsuńKocham to,że każde opowiadanie kończysz..no właśnie tak.Smutno i trochę niejasno.To czyni cię sobą.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam i czytam każde twoje opowiadanie i wszystkie są cudowne.
To było pierwszym,na które trafiłam.
Kocham historię Jazzy i Justina bardzo,bardzo mocno i trudno mi się pogodzić z tym zakończeniem,ale jak już pisałam to bardzo oryginalne z twojej strony.
Kocham cię bardzo mocno.
*przepraszam za spam*
"Zapraszam na mojego bloga"
/twitter @awwhmrbieber
hej przeczytałam całe opowiadanie .Jest naprawde super tylko zakonczenie takie smutne.
OdpowiedzUsuńNie wiem co powiedzieć. To ff jest naprawde genialne. Tylko zakaończenie... rycze ;c
OdpowiedzUsuń........ Tsak no nw poprostu co napisac :C
OdpowiedzUsuńNienawidzę Cię za to że usmiercilas bohaterkę z jednego z moich ulubionych ff. Zanim dowiedziałam się o chorobie w rozdziałach widziałam epilog ale myślałam "a dobrze się skończy czy coś " i w dodatku mówiłam.ze będę cię błagała o 2 część haha. No niestety kocham Cię za to że tak pięknie je napisałaś <3 i moje.morze łez.
OdpowiedzUsuńNIE POZWOLE NA JEJ ŚMIERĆ, JEZU
OdpowiedzUsuńPŁACZE, BARDZO
TAK BARDZO RYCZE
POTRZEBUJE PSYCHIATRY
LECZENIA, BOOOOOOOOOOOŻE
POMOCY
(@cuteharrexo)
Dlaczego taki koniec
OdpowiedzUsuńCrying so much. Boze :((((
OdpowiedzUsuńNaprawdę super <3 szkoda że tak się skończyło :/ kocham cie za to opowiadanie <3
OdpowiedzUsuńKolejne twoje niesamowite opowiadanie! Jesteś boska !
OdpowiedzUsuńOkej rycze jak bobr, jeszcze nigdy przenigdy zadne ff nie doprowadzilo mnie do placzu jak to, chyba czuje sie w tym momencie tak samo jak justin, To opowoadanie jest cudowne i stwierdzam ze zdecydpwanie moje ulubione, chyba bede przezywac to przez tydzien ze usmiercilas jazzy nie wybacze cI, boze nie wiem co mam teraz ze soba zrobic, uwielbiam cie dziewczyno ale taki koniec poniszczyl mnie:(
OdpowiedzUsuńCale opowiadanie bylo niesamowite ♥
OdpowiedzUsuńKoniec byl okropny ale i tak mi sie podobal ♡
Czekam na kolejne opowiadania :*
/Wiki
jak mogłaś!
OdpowiedzUsuńNie wiem co napisać, ale dziękuję Ci że pisała ro opowiadanie, jest świetne, co prawda wolałabym inne zakończenie ale to ty je pisałas i tak zdecydowałas. I tak jest świetne ;***
OdpowiedzUsuńRycze jak idiotka, nie spodziewałam się takiego zakończenia, pewnie jak każdy chciałabym żeby był happy end
OdpowiedzUsuńNie wierze w to jak fanfiction może mnie zranić, czuję się jakbym to ja umarła
Ily😭😭
:(
OdpowiedzUsuńJazzy :'( [*]
Świetne opowiadanie.
Nie mogę opanować płaczu, jezu co się że mną dzieje
OdpowiedzUsuńZnalazłam twój blog dzisiaj po 21. Właśnie teraz skończyłam i płacze. Naprawdę świetne opowiadanie, ale po tylu zwrotach akcji jestem mega zawiedziona zakończeniem,naprawdę masakrycznie to zakończyłaś. Ale gratuluje talentu do pisania :) <3
OdpowiedzUsuńRycze :(
OdpowiedzUsuńTo najsmutniejsze opowiadanie jakie czytałam... Dlaczego im to zrobiłaś co? Czego nie pozwoliłas im żyć szczęśliwie?
OdpowiedzUsuńPlacze, płacze kurwa jak jakieś małe dziecko. To było piękne, naprawdę piękne.
Dziekuje że mogłam to przeczytać i przeżyc ich historię :/
nawet nie płacze a rycze cudowne opowiadanie do teraz nie moge sie uspokoic
OdpowiedzUsuńjedno naprawde z niewielu przu którycj tak płakałam
Omg jakie smutne , płaczę , niech ona się obudzi i będą razem proszę
OdpowiedzUsuńPo prostu sie popłakałam....jezu najcudowniejsze opowiadanie jakie dotad przeczytałam. Mam nadzieję, że w przyszłości napiszesz książkę. To jest naprawdę wspaniałe :')
OdpowiedzUsuń❤❤
OdpowiedzUsuńPrzez ostatnie kilka rozdziałów ryczałam przez cały czas. Było super od prologu do epilogu każda chwila była cudowna. :)
OdpowiedzUsuńHej, wiele słów i emocji chciałoby się wykrzyczeć. . Ta miłość była piękna, chociaż niemoralna i zakazana.. tęsknię tylko za happy endem. Mam też prośbę, a właściwie pytanie szukam blogów czy opowiadań o zakazanych miłościach, nastolatki i starszego mężczyzny. . Wiesz takie co wywołują skandale a są piękne tylko zakazane, może możesz polecić coś w tym temacie?? :) twój blog jest pierwszym blogiem jaki czytałam o tematyce kazirodczej ale, o wielkie nieba urzeklas mnie. Może być tez blog o związku nauczyciela i uczennicy, albo inna odsłona zakazane miłości. Będę wdzięczna za pomoc ;)
OdpowiedzUsuńA miałam nadzieję , że przeżyje . Jeszcze wcześniej myślałam że będzie z tym cpunem . Super blog !:)
OdpowiedzUsuńjestem naprawdę i szczerze zaskoczona. jest tak dużo rzeczy, które chciałabym ci napisać. nie skomentowałam ani jednego rozdziału, ponieważ wszystko chciałam tu napisać. kiedy dzisiaj rano trafiłam na twoje opowiadanie w komentarzu pod zupełnie innym blogiem powiem szczerze, że byłam bardzo sceptycznie do tego nastawiona, ale jako koneserka przeróżnych opowiadań z ciekawości tu przywędrowałam. twój pomysł był oryginalny i chyba właśnie dlatego przyciągnęło mnie. podczas czytania każdego rozdziału po kolei targało mną mnóstwo przeróżnych emocji. zdecydowanie ze zdania na zdanie zaczęłam myśleć, że mimo tak kontrowersyjnego wątku podoba mi się to! Zayn był kimś na kogo liczyłam, że rozkocha w sobie Jazzy, ale kiedy do akcji wkroczył Jason muszę przyznać, że z całej siły trzymałam kciuki żeby nie okazał się dupkiem i (mimo znacznej różnicy wieku) jakkolwiek był przy Jazzy. Potem te wszystkie problemy i pokazał się Jay! Nie masz pojęcia jak mocno przeżyłam śmierć tego bohatera. mam to do siebie, że do każdego bohatera z kolei (nie ważne co czytam) żywię silne emocję. tak było i również w tym przypadku. choroba Jazmyn? to był cios w moje już i tak rozemocjonowane serduszko. mniej więcej od momentu rozmowy Justina z lekarzem do epilogu płakałam jak małe dziecko i mimo, że skończyłam czytać dobre czterdzieści minut temu to nadal jestem zapłakana. nie wiem czy to jest możliwe, ale najwidoczniej tak, bo potrafiłam wczuć się w to co czuł Bieber kiedy stracił Jazzy. sama odczułam pustkę, bo straciłam kilka ważnych osób w moim życiu, bo niespodziewanie, równie szybko zabrała ich Śmierć. tak więc chciałam ci przekazać moje gratulację, bo przysporzyłaś sobie nowego czytelnika, który ma zamiar wracać do tej historii jeszcze nie raz. już dawno nikt żadnym opowiadaniem nie wzbudził we mnie tylu silnych emocji. od razu po przeczytaniu wzięłam sobie za cel znalezienie ciebie i podziękowanie za to, że potrafiłaś opisać to w taki sposób żeby nie zniesmaczyć innych do postaci. ta historia bedzie za mną jeszcze długo "chodzić". mogłabym napisać jeszcze wiele słów, ale chyba najważniejsze już się tu znajduje. pozdrawiam i gorąco ściskam.
OdpowiedzUsuńTakie cudowne jest to ff .. Płacze czytając ostatnie rozdziały ;') Kocham Cię za to ff jest mega, naprawdę ;')
OdpowiedzUsuńWczoraj skończyłam czytać. Dzisiaj dopiero napisze, bo troszeczkę się uspokoiłam. Te opowiadanie i 2 inne od Ciebie, były tak pięknie napisane, że po ich przeczytaniu popadałam w depresję. Nie wiem czy po tym pięknym ff dam radę się pozbierać. Dziewczyno, przyznam szczerze, że żadna autorka innych ff Ci nie dorównuje, jesteś najlepsza, masz pomysły na blogi i życzę Ci jeszcze lepszych pomysłów. Szkoda, że to koniec, cały blog płakałam tak jak przez inne od Ciebie. Masz talent i nie zmarnuj go, kocham Cię za wszystko co dla nas robisz. Od dawna śledzę twojego bloga. Gratuluję Ci sukcesów i życzę weny!
OdpowiedzUsuńAle i tak moim najlepszym opowiadaniem jest My heaven. ❤
KAROLINA.
Becze...naprawdę becze jak idiotka..moja psychika ..OMG to było takie mocne że brak mi słów ...zakochałam się w tym opowiadaniu od kiedy na nie trafiłam (było to 2 dni temu) i naprawdę jest mi tak żal i tak źle że to już koniec i że tak to się skończyło ;( ale to jest mocne i na takie opowiadania czekam ;* i teraz tak z całego serca życzę ci żebyś pisała dalej tak wspaniale jak piszesz i już ci mówię że inne opowiadania też czytam ;* życzę wiele sukcesów w pisaniu ;****
OdpowiedzUsuńHej..
OdpowiedzUsuń(widzę że koleżanka z góry skończyła czytać w tym samym czasie co ja. Przypadek? Nie sądze.)
Trafiłam na ten blog wczoraj i poryczałam się.
Ryczałam naprawdę.
Masz talent i musisz coś z nim zrobić albo Ci łeb ukręcę.
Co mogę jeszcze powiedzieć?
Życzę powodzenia w dalszym pisaniu :) :*******
Nienawidzę cię za to, jak skończyłaś to opowiadanie. Równocześnie kocham cię za to, że je stworzyłaś. Popłakałam się jak małe dziecko
OdpowiedzUsuńTeraz biorę się za czytanie innych twoich opowiadań, bo zapewne są równie cudowne jak to ❤
Ledwo co mogłam czytać, tak bardzo płakałam... Cudowny, cudowny i jeszcze raz CUDOWNY. Kocham nad życie, masz niesamowity talent dziewczyno. Czytam teraz każde Twoje ff, po kolei jak leci i to jest jedno z ulubionych, przysięgam..
OdpowiedzUsuńHm wczulam sie bardzo, czułam jakbym byla Jazzy, pokochałam Justina. Na prawdę czytając to ff czulam jakbym byla Jazzy. Na chwile przenosiło mnie to do zupełnie innego świata. Po prostu brak słów. Zakończyłaś to epicko! Wszyscy spodziewali się happy end'u jak to zazwyczaj bywa a tu bum! I to uwielbiam najbardziej. <3
OdpowiedzUsuńZajebiste <3 I przy okazji mega wzruszające :) To było jedne z najlepszych opowiadań ;)..Cudo.
OdpowiedzUsuńPopłakałam się i teraz całą noc będę to przeżywać. Te opowiadanie było cudowne ♥
OdpowiedzUsuńBoże, brak mi słów... Chciałabym Ci tutaj tyle napisać, powiedzieć jak pięknie piszesz, jak bardzo poruszyła mnie ich historia ale nawet nie potrafię wyrazić tego, co czuję. Dziękuję, że przedstawiłaś mi ich historię i życzę wszystkiego co najlepsze! Całuję, Weronika <3
OdpowiedzUsuńRycze tak bardzo! Piękne opowiadanie. Kocham cię!
OdpowiedzUsuńWow...
OdpowiedzUsuń